Ceny rosną jak szalone, a wiele wskazuje na to, że na ostatniej prostej przed świętami będzie jeszcze gorzej. Co więc kupić, żeby nie zbankrutować, a jednocześnie kultywować polskie zwyczaje? – W tym roku stawiamy na stosunkowo niedrogą polską rzodkiewkę, botwinę, buraki, szczypiorek, ogórki szklarniowe, pomidory i sałatę – mówi Piechociński i dodaje, że do picia warto zrobić kompot z rabarbaru, bo za to warzywo w tym roku płacimy mniej niż w ubiegłym. – Jak ognia trzeba za to unikać kapusty i ziemniaków – w porównaniu z okresem zeszłorocznych świąt są one kilkakrotnie droższe – ostrzega polityk.
Drożeć będą także dominujące na naszych stołach jajka. – Ostatnie badania pokazują, że jajka szkodzą, więc radziłbym jeść z umiarem – mówi Piechociński. Nie brakuje jednak dobrych wiadomości dla amatorów mięsa. – Kiełbasożercy mogą odetchnąć z ulgą, bo wzrost cen nastąpi dopiero za 2–3 tygodnie – uspokaja polityk Czytelników „SE”.