Kierowcy w całej Polsce, przyglądając się rosnącym cenom na stacjach benzynowych, łapią się za głowy. - Po prostu tragedia! To idzie jak łańcuszek, więc za chwilę wraz ze wzrostem cen paliw w górę pójdą także inne ceny – nie dowierza pan Patryk (42 l.) z Białegostoku. Co jest powodem?
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wielkanocna DROŻYZNA. Najbardziej zdrożała kiełbasa i cebula. TABELA z cenami
- Na rynkach światowych nastroje są cały czas na plus, niestety. Za baryłkę ropy już mamy 70 dolarów i wygląda na to, że jej zwyżki będą miały swój dalszy ciąg. W Polsce tak dynamicznego wzrostu na stacjach, jak mieliśmy w ostatnim czasie, nie będzie. Spodziewane są raczej umiarkowane ruchy w górę. Na nastroje na rynkach międzynarodowych, które determinują ceny ropy, wpływają m.in. sankcje nałożone na Wenezuelę, wojna w Libii, czy redukcja wydobycia. Wszystko działa prowzrostowo na ceny ropy
– mówi nam dr Jakub Bogucki, ekspert z portalu ePetrol. Tylko od początku marca benzyna dziewięćdziesiątka piątka podrożała na jednym litrze o ponad 30 groszy. Drożeje również diesel. W tym tygodniu płacimy za niego do 5,18 zł za litr, w zależności od regionu Polski. Cóż, wygląda na to, że przed świętami musimy naprawdę mocno zacisnąć pasa…
Patryk Szymański (42 l.) z Białegostoku:
- Ceny paliw to po prostu tragedia! Pochodzę z Torunia i często jeżdżę w rodzinne strony. Miesięcznie przejeżdżam nawet 3000 km i w ostatnim czasie mocno to odczułem w kieszeni. Podrożała zresztą nie tylko benzyna, ale także gaz LPG. Niestety, to idzie jak łańcuszek, więc za chwilę wraz ze wzrostem cen paliw w górę pójdą także ceny jedzenia i innych produktów. I to akurat na święta!