Profesor Marian Zembala (65 l.) jest wybitnym specjalistą - takim, który nie boi się trudnych zadań i zgłasza się do ich wykonania jako pierwszy. Właśnie on jako pierwszy w Polsce w 2001 roku przeszczepił choremu płucoserce, nie wahał się też wszczepić by-passów 103-letniej pacjentce. Taki specjalista ma swoje stawki. Profesor jako lekarz zarobił w ubiegłym roku w swoim szpitalu 1 087 450,94 zł. To nie wszystko, bo Marian Zembala zarabia też na stanowisku dyrektora Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, ponadto uczy studentów, jest też krajowym konsultantem w dziedzinie kardiochirurgii.
Nowy minister zdrowia jest więc człowiekiem bardzo majętnym. Stać go na mercedesa, dobry dom, działkę z domkiem letniskowym. Nie jest jednak skąpcem. Przeciwnie, o jego dobrym sercu krąży wiele opowieści. Na przykład o tym, że kiedyś operował serce upośledzonego umysłowo chłopczyka. Jego rodzice byli biedni, rodzina mieszkała w lichym domu. Profesor dał więc ojcu chłopca pieniądze na naprawę przeciekającego dachu.
Przez pracę ministra zdrowia profesor nie zbiednieje - nie zrezygnuje bowiem z pracy lekarza. - W piątki będę normalnym lekarzem w Zabrzu. Mam na to zgodę premier Kopacz - zapowiedział prof. Zembala.