Wywóz węgla
Najbliższa zima będzie trudna. Miliony ludzi grzeją się węglem. Nie chodzi tylko o tych, którzy mają własne piece. Centralne ogrzewanie też węglem stoi. Każdy umie sobie wyobrazic, co się stanie jeśli dostawy nie dotrą na czas.
Mateusz Morawiecki powtarza kilka razy w tygodniu, że “ma plan”. Jest to najwyraźniej plan tak dobry i sprytny, że nie można go ujawnić opinii publicznej. Jak na razie węgla nie ma na składach. Od kilku tygodni na spotkaniach, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, temat jest jeden: strach, czy w grudniu, styczniu, lutym nie będzie zimno.
Wydawałoby się, że w tej sytuacji będziemy gromadzić zapasy. Tymczasem Polska wciąż sprzedaje węgiel za granicę. Sprzedajemy także węgiel energetyczny, czyli ten używany do ogrzewania. Sprzedaż idzie na wysokich obrotach, bo można na tym nieźle zarobić. Ale czy w kryzysowej sytuacji zysk powinien być najważniejszy?
Handel węglem oczywiście opiera się na kontraktach, które Bogdanka czy inni eksporterzy podpisali jeszcze przed wojną. Wtedy nikt się kryzysu nie spodziewał. Każda rozsądnie skonstruowana umowa ma jednak klauzule dotyczące wyższej konieczności. Dzięki nim można zawiesić umowę, kiedy przychodzi niespodziewana, kryzysowa sytuacja. Trudno o bardziej oczywistą wyższą konieczność niż wojna i ryzyko zapaści polskiego ciepłownictwa. W naszym klimacie zimne kaloryfery to zagrożenie życia i zdrowia ludzi.
Póki co bilans rysuje się niewesoło. Nie udało się stworzyć rezerw, nie ma gwarancji na to, że surowiec dojedzie. Rząd poddał się w sprawie regulacji rynku i ograniczenia spekulacji na cenach. Dopłaty do ogrzewania dostaną dalece nie wszyscy potrzebujący. Z dodatku węglowego wykluczono wszystkie rodziny, które grzeją się centralnym czy piecami gazowymi. Jeszcze można to naprawić, ale czasie jest coraz mniej.
Sytuacja jest obiektywnie trudna. Nie jest łatwo poradzić sobie z wojną, kryzysem paliwowym i impulsami inflacyjnymi, które wywolały przeciążone, porwane łańcuchy dostaw. Żeby w tych warunkach nie polec, trzeba być uważnym. Tej uwagi, tak jak i wyobraźni, zabrakło.
Zapytaliśmy rząd czy wciąż sprzedajemy węgiel, m. in. do Czech i Niemiec? Czy skorzystano z klauzul, żeby czasowo wstrzymać wywóz? Jeśli nie, to czy rząd chce z tych możliwości skorzystać? Co jest ważniejsze - zyski spółek czy bezpieczeństwo? Czekamy na odpowiedź. Mam nadzieję, że przyjdzie szybciej niż węglowy "plan" premiera Morawieckiego