Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Trudna sytuacja Lewicy

Zandberg o samorządowej lekcja dla Lewicy

2024-04-17 11:30

„Wybory samorządowe są dla Lewicy trudne” – to zdanie padło w tym tygodniu wiele razy. Prawie nie mówi się jednak dlaczego. To po prostu nie jest uczciwa gra. Nie gramy na równym boisku - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandberg.

Samorządowa lekcja dla Lewicy

Lewica wychodzi z wyborów samorządowych poobijana. W Razem mamy powody, żeby się cieszyć. Świętujemy zdobycie pierwszych razemowych mandatów w samorządach, od Krakowa po Pomorze. Trzeba jednak powiedzieć sobie uczciwie - w wielu regionach wybory samorządowe poszły Koalicyjnemu Komitetowi Lewicy słabo. Nie wszędzie udało się zmobilizować do głosowania młodych. Wyborcy nie usłyszeli wystarczająco wyraźnie, dlaczego mają wybrać lewicową listę, a nie silniejszego konkurenta z PO.

W moim okręgu stołecznym zrealizowaliśmy plan. Kilkunastu radnych z Razem, drugie tyle z ruchów miejskich, mandaty zdobyli także członkowie NL - to efekt świetnej kampanii Magdy Biejat. Na lewicy od lat był żywy strach, że „przyjdzie uśmiechnięty Trzaskowski i nas zje”. Magda pokazała, że Trzaskowskiego nie trzeba się bać. Przeprowadziła odważną kampanię, punktując błędy Platformy w polityce mieszkaniowej czy w traktowaniu pracowników. Pokazała alternatywę iobroniła dobry wynik Lewicy w stolicy.

„Wybory samorządowe są dla Lewicy trudne” – to zdanie padło w tym tygodniu wiele razy. Prawie nie mówi się jednak dlaczego. To po prostu nie jest uczciwa gra. Nie gramy na równym boisku. Liberałowie – ci sami, którzy mają usta pełne konstytucji i demokracji – przy pełnym wsparciu PiS-u utrzymują w samorządach nieuczciwy system wyborczy.

Okręgi są w nim zakreślone tak, żeby wykosić mniejsze komitety. Że to niezgodne z konstytucyjnymi zasadami? Nikt się tym nie przejmuje. Kliki, które rządzą samorządami od dekad, mają na sumieniu gorsze rzeczy. Wydają miliony złotych z publicznych pieniędzy na propagandę. Billboardy, reklamy, bezpłatne gazetki wychwalają rządzących prezydentów – a to wszystko podlane obłudnym sosem, że „samorządy to nie polityka”. Owszem, samorządy to polityka. Niestety, często w tym najgorszym wydaniu.

Ten chory system opiera się na plebiscytowych wyborach prezydentów miast. PiS robi w nim za straszak do zaganiania wyborców. „Nie podoba ci się prezydent? Nieważne, musisz go poprzeć, bo trzeba obronić miasto przed PiS-em!”. Szantaż jest skuteczny – w wielu miastach nie ma realnej opozycji ani konkurencji politycznej. Demokracja lokalna gnije.

Ten system ma niewiele wspólnego z demokracją. Kampania Magdy Biejat w Warszawie pokazała jednak, że można skutecznie stawić mu czoła i wywalczyć mandaty radnych. Teraz trzeba to doświadczenie przełożyć na inne regiony Polski.