Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

"Bezczelni bankierzy" piszą do Tuska

Zandberg broni kredytobiorców przed bankami i ma radę dla premiera Tuska

2024-02-24 5:00

Kryzysu mieszkaniowego nie rozwiążą banki, bo kryzys jest w ich interesie. Może go rozwiązać tylko państwo, budując mieszkania czynszowe i uwalniając ludzi od konieczności brania kredytu. Odradzałbym natomiast rządowi słuchanie porad bankierów na temat moralności - pisze w najnowszym felietonie dla "Super Expressu" Adrian Zandberg.

Moralność bankiera

“Zaproponowane rozwiązania (...) oceniamy jako wysoce szkodliwe dla moralności płatniczej Polaków i tak już mocno nadwyrężonej ostatnimi latami rządów poprzez uprawianie polityki masowego rozdawnictwa” – tak piszą do premiera prezesi największych banków w Polsce. Chodzi o wakacje kredytowe - czyli odłożenie raty kredytu mieszkaniowego o kilka miesięcy. Jest w tym zdaniu coś nieprawdopodobnie bezczelnego. Dotąd banki oceniały zdolność kredytową albo rentowność przedsiębiorstw. Teraz panowie prezesi biorą się za ocenianie moralności ludzi, którzy spłacają raty za mieszkanie. Mocne słowa, jak na instytucje, które w ostatnich latach miały problemy z uczciwością. Trybunał Sprawiedliwości UE podważył legalność umów kredytowych we frankach. Nie zdziwię się, jeśli podobny los czeka część umów kredytowych o zmiennym oprocentowaniu. Dla banków taka konstrukcja stanowi czysty zysk, dla kredytobiorców - ogromne ryzyko. Są już wyroki sądów, które wskazują, że to nieuczciwa praktyka. Banki tymczasem mają się świetne. W zeszłym roku zarobiły 27 miliardów złotych. To eldorado zawdzięczały zadziwiającej bezczynności rządu Mateusza Morawieckiego (skądinąd byłego prezesa Santander Banku). Mimo trudnej sytuacji tysięcy rodzin, w które uderzył kryzys inflacyjny, rząd przez długi czas nie robił nic z wadliwym wskaźnikiem WIBOR. Zamiast tego zajmował się stręczeniem panom prezesom kolejnych klientów. Do banków popłynęły pieniądze z budżetu na dopłaty do kredytów. Zysk dla kredytobiorców był żaden, bo całą dopłatę pożarł wzrost cen mieszkań. Wzbogaciły się za to instytucje kredytowe, co widać w ich rocznych rozliczeniach. W Polsce modne jest psioczenie na tzw. „rozdawnictwo”. Liberalni ekonomiści, pozatrudniani przez sektor finansowy, od lat pomstują na pomoc dla rodzin wychowujących dzieci. Jest w tym coś nieprawdopodobnie hucpiarskiego, skoro same banki korzystają z rządowych dopłat do kredytów, choć potrzebują wsparcia nieco mniej niż samotna mama. Faktycznie, mamy od lat do czynienia z rozdawnictwem publicznych pieniędzy na prawo i lewo. Na prawo - deweloperom, na lewo - bankom. I z tym rozdawnictwem warto skończyć. A wakacje kredytowe? Są jak tabletka przeciwbólowa. Przynoszą chwilową ulgę, ale oczywiście nie leczą choroby. Kryzysu mieszkaniowego nie rozwiążą banki, bo kryzys jest w ich interesie. Może go rozwiązać tylko państwo, budując mieszkania czynszowe i uwalniając ludzi od konieczności brania kredytu. Odradzałbym natomiast rządowi słuchanie porad bankierów na temat moralności. Listy z tymi naukami moralnymi odesłałbym do nadawcy, z adnotacją “niewłaściwy adresat”.