Vladimir Putin

i

Autor: AP

Zamiast Łukaszenki na Bugu będzie czekał Putin? - o przyszłości Białorusi pisze Tomasz Walczak

2021-05-27 6:49

Alaksandr Łukaszenka od czasu zeszłorocznych wyborów i masowych protestów jeszcze bardziej niż przez 25 lat rządów stał się klientem Rosji, która nie tylko uchroniła go przed utratą władzy, nie tylko pomaga mu spacyfikować białoruski bunt, ale też żąda coraz większych koncesji na swoją rzecz. Pojawiają się więc uzasadnione obawy o to, że za chwilę Białorusi za chwilę nie będzie i zamiast z nią na Bugu graniczyć będziemy z Rosją. A w zasadzie to już graniczymy.

Osobiście nie byłbym aż takim pesymistą. Owszem, Białoruś jest całkowicie uzależniona od Rosji, owszem, im dłużej Łukaszenka wbrew swojemu społeczeństwu będzie u władzy, tym większą cenę za to będzie płacił mecenasowi na Kremlu, a rozliczał się będzie niezależnością rządzonego przez siebie kraju. Jest duża obawa, że kolejne obszary państwa, które świadczą o jego suwerenności będą pod rosyjską kontrolą. Z polskiego – i zachodniego punktu widzenia – to zwłaszcza pogłębienie integracji wojskowej i utrata przez Białoruś niezależności wojskowej. Mówi się też o połączeniu systemów podatkowych Rosji i Białorusi. To stworzenie ubezwłasnowolnionego rosyjskiego satelity w kluczowym dla Zachodu i Rosji miejscu Europy. Po aresztowaniu Ramana Pratasiewicza i zachodnich sankcjach Rosja na pewno będzie naciskać, by te elementy integracji przyspieszyć, a Łukaszenka nie będzie już miał gdzie uciekać, bo popalił za sobą większość mostów.

Nie grozi nam jednak zniknięcie Białorusi z mapy Europy. Rosji na aneksję 10 milionowego państwa po prostu nie stać. Do tego dochodzi nastawienie białoruskiego społeczeństwa – co prawda stłamszonego przez Łukaszenkę, ale jednak pewnego jak nigdy swojej odrębności od Rosji i odrzucającego jakiekolwiek formy integracji z Rosją. Czynnik, z którym nawet Putin musi się liczyć. Próbom „pogłębionej integracji” może się też sprzeciwiać łukaszenkowski establishment – dziś właściciele Białorusi, a po utracie resztek suwerenności jedynie lokalna elita wielkiej Rosji, uzależniona nie rosyjskiej oligarchii politycznej i biznesowej.

Trudno być dziś optymistą jeśli chodzi o przyszłość Białorusi, są jednak czynniki, które sprawiają, że najczarniejsze scenariusze mogą się jednak nie spełnić. To dobrze i dla Białorusi, i dla Polski.