Po tragicznej śmierci męża Magdalena Adamowicz wychowuje samotnie dwie córeczki: Antoninę (16 l.) i Teresę (9 l.). Obecnie panie przebywają w Stanach Zjednoczonych, chociaż niebawem się to zmieni: - Niedługo wracam do Gdańska. I muszę przyznać, że wyjazd i przebywanie daleko od domu bardzo nam pomogły w przeżywaniu naszej żałoby. Byłyśmy tutaj anonimowe - wyznała Adamowicz w rozmowie z „Faktem”.
Kobieta twierdzi, że wcale nie myśli o zabójcy męża. Sprawę ukarania go nazywa „drugorzędną”. - Żadna kara nie przywróci życia mojemu mężowi, ojcu naszych córek - mówi Magdalena Adamowicz. Jak twierdzi, nie czuje nienawiści. I... szkoda jej matki mordercy! - Trudno winić ją za działanie dorosłego syna. Moja teściowa modli się za nią i za człowieka, który zabił Pawła, żeby on się zmienił - mówi „Faktowi” żona tragicznie zmarłego prezydenta.
Jak Magdalena Adamowicz i jej córki przeżywają żałobę? - Prawie codziennie zdarza nam się uronić kilka łez w ciągu dnia. Nie wstydzimy się ich. One pomagają, oczyszczają, przynoszą ulgę. Zawsze wieczorem wspólnie modlimy się za Pawła, a także prosimy, aby czuwał nad nami - wyznała małżonka Pawła Adamowicza.