Tylko w 2014 roku Służba Celna zarekwirowała w całej Polsce prawie 14 tysięcy nielegalnych maszyn. - Niestety, na ich miejsce pojawiają się nowe. W Polsce taki sprzęt może kupić każdy. Na własne potrzeby rzecz jasna - mówi "SE" z przekąsem funkcjonariusz S.C.
Efekt jest taki, że identyczne maszyny stoją w nielegalnych świątyniach hazardu i licencjonowanych kasynach, których w Polsce jest jedynie 52. A te za samą koncesję na 6 lat muszą zapłacić ponad 1 mln zł i co miesiąc sumiennie wykazywać liczbę grających, ich wygrane i płacić bardzo wysokie podatki. - Mamy obowiązek wylegitymować naszych gości, zapewnić im pełne bezpieczeństwo i komfort. A jeśli sobie tego zażyczą, zastosować wobec nich tzw. autozakaz. Nie sądzę, aby nielegalnie działającym konkurentom na tym zależało - tłumaczy Irena Sobczak, wiceprezes jednego z największych graczy w branży kasynowej. Prezes Sobczak pojawiła się wczoraj w Lublinie, bo firmie zależy na otwarciu nowego kasyna w miejsce działającego od lat w jednym z hoteli w śródmieściu miasta. Do planowanej lokalizacji (obecnie zrujnowana kamienica na Starym Mieście) chcą przekonać radnych miejskich i na początku czerwca wystartować w przetargu na koncesję. - W mieście takim jak Lublin takie miejsce jest po prostu potrzebne. Inaczej hazard zejdzie do podziemi - kończy.
ZOBACZ: Legalny poker nie tylko w kasynie. Rząd bierze się za hazard