
- Według "The Economist", w obecnym tempie zajęcie całej Ukrainy zajęłoby Rosji 103 lata, co świadczy o braku znaczących postępów terytorialnych mimo ogromnych strat.
- Rosja poniosła straszliwe straty w ludziach, szacowane na 984-1 438 tys. ofiar do 13 października, w tym 190–480 tys. zabitych, bez przełożenia na zyski terytorialne.
- Stabilne linie frontu i skuteczność obrony ukraińskiej, wspierana przez drony i precyzyjną broń, sprawiają, że koncentracja sił staje się samobójcza, uniemożliwiając szybkie przełamanie.
- Wzrost strat rosyjskich w stosunku do ukraińskich sugeruje, że niedobory ludzi mogą wkrótce stać się poważniejszym problemem dla Rosji, a dalsze działania Putina grożą załamaniem rosyjskiej gospodarki wojennej
Letnia ofensywa Rosji to porażka? Ocena „The Economist”
Analiza brytyjskiego tygodnika „The Economist” rzuca nowe światło na obecną sytuację na froncie. Według dziennikarzy, trzecia i największa od początku pełnoskalowej inwazji ofensywa Rosji kończy się bez spektakularnych sukcesów. Co więcej, Kreml płaci za nią „straszliwą cenę w ludziach i sprzęcie”. Taka ocena podważa narrację o rosyjskiej przewadze i nieuchronnym zwycięstwie.
Eksperci magazynu stawiają odważną tezę. „Jeśli nie nastąpią jakieś dramatyczne zmiany, Władimir Putin nie będzie w stanie wygrać wojny na polu bitwy. Fakt, że mimo wszystko nadal próbuje, sugeruje, że wyczerpał już pomysły” – czytamy w artykule. Sugeruje to, że rosyjskie dowództwo może działać bardziej siłą rozpędu niż na podstawie realnej strategii, która mogłaby przynieść przełom.
Ile Rosja traci żołnierzy w Ukrainie?
Kluczowym elementem analizy są szacunki dotyczące rosyjskich strat. Choć dokładne dane są niemożliwe do zweryfikowania, niezależne źródła, dane satelitarne i analiza zmian na froncie pozwalają oszacować skalę problemu. Do 13 października liczba ta wzrosła do 984-1 438 tys. ofiar (zabitych i rannych), w tym 190–480 tys. zabitych - zauważono, podkreślając nagły wzrost strat, które nie przełożyły się na zyski terytorialne.
Tygodnik podkreśla, że „linie frontu ustabilizowały się po zakończeniu pierwszej ukraińskiej kontrofensywy w październiku 2022 roku i praktycznie od tego momentu się nie zmieniły”.
Dla porównania, według danych portalu UALosses, na które powołuje się „Economist”, od początku inwazji odnotowano 77 403 zgony wśród ukraińskich żołnierzy. Co istotne, w tym roku widać wyraźną tendencję spadkową w ukraińskich stratach. Nawet zakładając, że realne liczby są dwukrotnie wyższe, oznaczałoby to, że na każdego zabitego Ukraińca przypada obecnie około pięciu poległych żołnierzy rosyjskich.
Dlaczego front stoi w miejscu i co to oznacza dla Putina?
Autorzy raportu wskazują na fundamentalną zmianę w sposobie prowadzenia działań wojennych. „Stały nadzór dronów w połączeniu z precyzyjną bronią dalekiego zasięgu sprawiły, że koncentracja sił w pobliżu frontu stała się samobójcza” – wyjaśnia tygodnik. W efekcie obie armie są w stanie osiągać jedynie stopniowe postępy, wysyłając małe grupy szturmowe, co wiąże się z ogromnym ryzykiem i wysokimi kosztami ludzkimi. Taki charakter walk sprawia, że szybkie załamanie ukraińskich linii obronnych jest mało prawdopodobne.
Wnioski płynące z analizy są dla Kremla druzgocące. Utrzymanie obecnego tempa natarcia oznacza, że zajęcie reszty czterech anektowanych obwodów zajęłoby Rosji czas do czerwca 2030 roku.
„W takim tempie niedobory ludzi mogą wkrótce stać się poważniejszym ograniczeniem dla Rosji niż dla Ukrainy” – zauważył „Economist”.
To odwrócenie dotychczasowej narracji o nieograniczonych rosyjskich zasobach ludzkich. Magazyn kończy swoją analizę mocnym stwierdzeniem, że dalsze prowadzenie wojny w ten sposób naraża Rosję na inne ryzyko. „Po trzech latach udaremnionych ofensyw, nagły upadek rosyjskiej gospodarki wojennej może być bardziej prawdopodobny niż ukraińskich linii obronnych”.
Polecany artykuł: