Zachód wstał i zaryczał
Pogłoski o starczym letargu zachodniego świata okazały się mocno przesadzone. Pod wpływem rosyjskiej napaści na Ukrainę Waszyngton, Londyn, Berlin i Bruksela zdecydowały się na szereg rewolucyjnych posunięć. Większość z nich jeszcze tydzień temu wydawała się kompletnie niewyobrażalna. A jednak to się dzieje!
Po pierwsze sankcje. Jeszcze w pierwszym dniu inwazji wydawało się, że Zachód poprzestanie na krokach raczej symbolicznych. Tak jak po kryzysie gruzińskim w roku 2008 czy po aneksji Krymu sześć lat później. W weekend wszystko się jednak zmieniło. Zadziałała kombinacja kilku czynników: heroicznego oporu Ukraińców, presji ze strony krajów UE i NATO z Europy Wschodniej (tu kluczowa rola Polski) oraz triumfu nastrojów proukraińskich wśród opinii publicznej na Zachodzie (jak długo się utrzymają?). W efekcie Unia i Ameryka wytoczyły przeciwko Rosji ciężkie ekonomiczne działa. Część rosyjskich banków została więc odcięta od systemu rozliczeń międzybankowych SWIFT. Zamrożono też sporą część zasobów walutowych, które Rosja zbierała od kilku lat właśnie na wypadek wprowadzenia zachodnich sankcji i załamania się kursu rubla. Są również widoki na stopniowe ograniczanie pola manewru rosyjskich koncernów naftowych na europejskim rynku. Dziś do pomyślenia są już nawet takie kroki jak zajmowanie kluczowej infrastruktury należącej na przykład do Gazpromu. No i oczywiście zasobów finansowych bogatszych Rosjan.
Drugim elementem są dostawy sprzętu wojskowego dla walczącej Ukrainy. Zapowiadają to dziś nawet Niemcy, którzy jeszcze tydzień hamletyzowali, gdy szło o wysyłkę na wschód samych tylko hełmów. Dziś Berlin zapowiada zwiększenie wydatków na obronność (nawet kosztem zwiększenia długu publicznego) i porzucenie wyznawanej przez całe lata polityki wschodniej polegającej na przekonaniu, że Rosję da się „udomowić” poprzez zwiększoną wymianę handlową i robienie interesów. W grze jest nawet złożona w weekend przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen obietnica wejścia na ścieżkę szybkiego członkostwa Ukrainy w Unii.
Takiego obrotu sprawy spodziewało się niewielu. Jeśli ktokolwiek. Jeszcze tydzień temu dominowało przekonanie, że Putin przez ostatnich 20 lat oplótł Zachód (a zwłaszcza) Europę siecią swoich miękkich wpływów. Wpływów, których symbolem byli kanclerze czy premierzy ważnych zachodnich krajów pracujący dziś dla moskiewskich koncernów. I że Europa się z tego nie wyzwoli. A jednak się wyzwala.
Wciąż nie wiadomo, jaki obrazem się z tego zamieszania ukaże, gdy sytuacja się uspokoi. Nie ulega jednak wątpliwości, że nasza część świata mocno się w ciągu minionych kilkudziesięciu godzin zmieniła. Bardzo mocno.