Borys Budka (PO) zatłitował (2 stycznia): „Jako @Platforma_org oczekujemy od @PremierRP jasnych i jednoznacznych procedur dotyczących kolejności szczepień i maksymalnego wykorzystania potencjału państwa w tym zakresie. Nie może być miejsca na jakiekolwiek działania poza kolejnością, zwłaszcza dla polityków czy celebrytów”. W odpowiedzi minister Michał Dworczyk, odpowiedzialny za realizację Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19, stwierdził, że „Nie róbmy polityki wokół programu szczepień - wspólnie dbajmy o przyzwoitość i popularyzację szczepień!”.
Natomiast minister zdrowia Adam Niedzielski także na Twitterze poinformował (3 stycznia), że „Sprawa szczepień ma wymiar formalny i etyczny. Formalny zweryfikuje kontrola @NFZ_Centrala W wymiarze etycznym - w związku z informacjami dot możliwej obecności Rektora przy szczepieniach - poprosiłem o ustosunkowanie się pisemnie do tej informacji.
Sprawa jest, jak to powiadają prawnicy, jest rozwojowa. Internet pali się od gorących komentarzy. Pojawiają się nawet teorie zwane spiskowymi, w myśl których cała akcja szczepień celebrytów przeprowadzona w placówce Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego to sprytnie przeprowadzona akcja rządowa, celem której miało być zdyskredytowanie bardzo znanych osób znanych z, delikatnie stwierdzając, krytycznej oceny rządów Zjednoczonej Prawicy.
W opinii europosłanki PO Róży Thun „Powiadają, że ta cała awantura jest dlatego, że #Kaczyński chciał być pierwszy! Miał szczepić się narodowo, z patriotyczną orkiestrą i w błyskach fleszy, a tymczasem mu #KrystynaJanda i @LeszekMiller show ukradli... Taki pech!”. Swój głos w sprawie przedstawił w sieci także poseł Kamil Bortniczuk z Porozumienia: „Mam nadzieję, że Kazik już pracuje nad hitem »Nasze szczepienia są pilniejsze niż wasze«”. Warto byłoby, aby politycy wszystkich opcji zastanowili się nad tym, dlaczego w kraju więcej nie zamierza się szczepić przeciw COVID-19 niż korzystać z tego prawa.
Polecany artykuł: