Zamiast skruchy i bicia się w piersi mamy zatem teraz festiwal wymówek: a to, że mam choroby współistniejące (a ci biedni seniorzy nieartystyczni to nie mają? – chciałoby się zapytać), a to, że myślałem, że dobrze robię, bo w sumie zachęcam do szczepień. I najlepsze: myślałam, że istnieje pula dla aktorów. Aż słuchać się nie da! To świadczy tylko o tym, jak bardzo nasi artyści są oderwani od rzeczywistości. Do zwykłego Kowalskiego nikt nie zadzwoni z propozycją, czy chce się zaszczepić już teraz. Nikt mu tej szansy nie da, choćby nie wiem jak był schorowany, czy schorowani byli jego bliscy.
W gąszczu trwającej awantury, się jeszcze kilka wniosków – oprócz tych oczywistych. Choćby taki, że nie trzeba wielkiej wyobraźni, by domyślić się jak wyglądałoby oburzenie, gdyby to celebryci kojarzeni z obozem władzy zaszczepili się poza kolejnością. Wtedy to z pewnością pani Janda, wyciągałaby ludzi na ulice, by protestowali przeciw pisowskiemu dzieleniu społeczeństwa na lepszy i gorszy sort. I nawet ci, którzy nie są zwolennikami obecnego obozu władzy, powinni przyznać, że ta hipokryzja razi. Tak, właśnie teraz to ci celebryci sami przypisali się do lepszego sortu, a nas, resztę zepchnęli do worka z napisem „gorszy sort”.
W tej całej absurdalnej sprawie można odnaleźć jeden pozytyw. Już nie dyskutujemy o tym, czy w ogóle się szczepić… To chyba już oczywiste.