Tomczykiewicz: Przez zachowanie Palikota tracimy więcej niż 8 procent

2010-07-26 13:33

Nowo wybrany przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz Jego zdaniem Janusz Palikot powinien skupić się na innych działaniach niż te, które prowadzi obecnie.

"Super Express": - Jest pan wiceprzewodniczącym rządzącej partii, szefem śląskiej PO. Teraz został pan szefem Klubu Parlamentarnego PO. Mimo to nawet dla wielu dziennikarzy jest pan postacią anonimową. Skutecznie się pan ukrywał….

Tomasz Tomczykiewicz: - Moim celem w polityce nie było błyszczenie przed kamerami, ale praca organiczna, zarówno w samej Platformie Obywatelskiej, jak i parlamencie. Nie dziwi mnie zatem, że dla wielu osób pozostawałem anonimowy.

- Wybrano pana, bo jest człowiekiem kompromisu między obozem Grzegorza Schetyny a obozem Donalda Tuska?

- Nie widzę żadnego powodu, by mówić o dwu obozach, lecz jeśli byłoby tak, jak pan mówi, to odpowiedzialność, która na mnie spoczywa, jest tym większa.

- Do której z frakcji Platformy jest panu bliżej?

- Jestem przeciwnikiem dzielenia Platformy na frakcje. W swoim działaniu wolę odnosić się do poszczególnych kwestii i pomysłów dyskutowanych na co dzień w partii. Jedne podobają mi się bardziej, a do innych podchodzę z dystansem.

- Walka wewnątrz PO bywa jednak bezkompromisowa. Gdy zmagał się pan z chorobą i czekał na przeszczep, partyjni koledzy na Śląsku mówili, że trzeba pana odwołać, bo "i tak pan umrze". Tak to się załatwia wśród zwolenników gry wolnorynkowej?

- I jednak mnie nie odwołano (śmiech)! Słyszałem o takich plotkach, ale nie wierzę, żeby takie dyskusje prowadzono. Osoby używające takich argumentów same wystawiałyby sobie świadectwo.

- Na razie zablokowano wybór wiceprzewodniczących klubu. A kogo pan widziałby w roli swoich zastępców?

- Premier Tusk wymieniał już te nazwiska. Mam na myśli Iwonę Śledzińską-Katarasińską, Małgorzatę Kidawę-Błońską, Sławomira Rybickiego i Rafała Grupińskiego.

- A obecny wiceprzewodniczący Janusz Palikot?

- Każdy może kandydować. To są wolne i demokratyczne wybory.

- Będzie go pan do tego namawiał?

- Nie jestem zwolennikiem usunięcia go z klubu i partii. Nie ukrywam jednak, że wolałbym, by skupił się na działaniach, z których znałem go wcześniej. Byłem świadkiem jego spotkania z młodzieżą akademicką- na temat wolności gospodarczej. I w tej roli był naprawdę świetny.

- Ostatnie występy pokazują, że raczej nie spieszy mu się do takiej roli. Działalność Palikota szkodzi Platformie?

- Nikt nie badał, dlaczego niegłosujący w wyborach zdecydowali się pozostać w domach. Myślę, że w wielu przypadkach powodem było właśnie zachowanie posła Palikota. Tracimy na tym więcej niż 8 procent, o których mówi szef lubelskiej PO jako swoim wkładzie w sukces Bronisława Komorowskiego.

- A widzi pan w przyszłym Sejmie w klubie PO posłów Drzewieckiego i Chlebowskiego?

- Mirosław Drzewiecki był dobrym ministrem i pozostawił po sobie orliki, jedno z najbardziej istotnych dokonań Platformy, które dobrze funkcjonują w całej Polsce. Rosną stadiony na EURO 2012. Pozwoli pan, że powstrzymam się z ocenami obu posłów do końca prac komisji.

- Minister może przyjaźnić się "z kim mu się podoba i nic nikomu do tego"? Nawet ze skazanymi prawomocnym wyrokiem za korupcję?

- Przed podaniem ręki drugiej osobie nie każdy pyta, czy była ona skazana. Słowa, które pan cytuje, Drzewiecki wypowiedział w chwili dużego rozżalenia. Nie pochwalam tego, ale z drugiej strony rozumiem jego reakcję.

- Czytając wywiady z panem, można odnieść wrażenie, że wybór Tomczykiewicza to sygnał skrętu Platformy w prawo.

- Moje poglądy na kwestie programowe nie mają znaczenia przy wyborze na przewodniczącego klubu. Tu istotna jest sprawność działania. Szef klubu nie powinien kreować polityki programowej, ale sprawnie zarządzać klubem, przeprowadzać ustawy wpływające głównie ze strony rządu oraz współpracować z marszałkiem i przewodniczącymi innych klubów.

- Przez lata działał pan jednak w UPR. Ile tkwi w panu z dawnego zwolennika Janusza Korwin-Mikkego?

- Osobiście uznaję podatek dochodowy nie tyle za przeżytek, ile twór bardziej ideologiczny niż praktyczny. Wciąż ma on znaczący udział w dochodach budżetowych państwa, na poziomie kilkunastu proc., ale jego znaczenie maleje. Uważam, że za pewien czas zapewne pojawi się dyskusja o rezygnacji z podatku dochodowego w ogóle.

- Czy to oznacza, że Platforma wróci do pomysłu podatku liniowego?

- Na razie w parlamencie ani w rządzie nie było takiej dyskusji.

- Podobno jest pan też zwolennikiem lustracji.

- I dziwię się, że nie udało nam się jej w pełni przeprowadzić, skoro powiodła się w krajach sąsiednich. Decydujący był chyba brak odwagi w latach 90., tuż po odzyskaniu niepodległości. Lustracja w jakiś sposób zaskoczyła polityków, a z biegiem czasu realizacja tej idei wyglądała już coraz gorzej i była coraz trudniejsza.

- A prywatyzacja mediów publicznych? Na razie propozycja Platformy zakłada znaczne wzmocnienie pozycji rządu w TVP.

- Uważam, że w Polsce powinny istnieć silne media publiczne, realizujące swoją misję, a politycy powinni trzymać się od nich z daleka.

- Ale pojawiła się w kształcie, który oddaje przedstawicielom ministerstw miejsca we władzach mediów.

- Proszę samemu ocenić, czy dzisiaj media publiczne są daleko od partii politycznych? Jestem przekonany, że ministrowie z Platformy Obywatelskiej nie skierują do rad nadzorczych polityków. Ale też jesteśmy zawsze otwarci na dyskusję nad jak najlepszym rozwiązaniem, ustawa będzie jeszcze przecież w Senacie.

Tomasz Tomczykiewicz

Przewodniczący Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący partii