Już ok. 3 tys. młodych lekarzy wypowiedziało takie klauzule. To dalszy ciąg ogólnopolskiego protestu rezydentów, który zakończył się w październiku. Na przykład w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym, który zatrudnia 60 rezydentów, wypowiedzenia złożyli wszyscy młodzi lekarze. Od stycznia pacjenci mogą więc spodziewać się dłuższych kolejek i odsyłania z powodu braku medyków przez całą dobę. - Nie wiem, jak zapewnić bezpieczeństwo pacjentom, bo nie będzie miał kto pełnić dyżurów. Nie ma możliwości ułożenia grafiku pracy po Nowym Roku - alarmuje Jarosław Rosłon, dyrektor placówki. W Szpitalu Wojewódzkim w Opolu 19 lekarzy nie chce pracować ponad dopuszczalną normę. Umowy wypowiedzieli chirurdzy i ortopedzi. - Sytuacja jest dramatyczna. Jeśli lekarze nie wycofają wypowiedzeń, nie będzie miał kto operować pacjentów przywożonych przez karetki w trybie nagłym. To jest problem, którego nie rozwiąże dyrektor pojedynczego szpitala - mówi Renata Ruman-Dzido, dyrektorka szpitala.
Młodzi lekarze domagają się zwiększenia nakładów na służbę zdrowia, likwidacji kolejek oraz podwyżek dla siebie do dwóch średnich krajowych. Swoje postulaty adresują do rządu.
- Jeśli celem protestu lekarzy jest paraliż niektórych placówek, to rozpoczęła się gra bezpieczeństwem pacjentów - komentował niedawno akcję minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (59 l.). Dodał, że Ministerstwo Zdrowia monitoruje sytuację w szpitalach.
Dowiedz się: Wypowiedzenie złożyło 2800 medyków