Adrian Zandberg

i

Autor: SUPER EXPRESS Adrian Zandberg

Zabraknie jedzenia w Polsce? Sytuacja na Ukrainie może mieć na to wpływ. "RAZEM!!!"

2022-04-16 5:19

"Minęło 50 dni, odkąd na domy naszych ukraińskich sąsiadów spadają bomby. Rosyjska agresja wstrząsnęła naszym regionem. Wstrząs był silny, bo Europa musiała pożegnać się z pewnym złudzeniem. Przez dziesięciolecia przyzwyczailiśmy się, że jeśli obrazy takie jak z Buczy pojawiają się na ekranach telewizorów, to pochodzą z odległych części globu. Okazało się, że zbrodnie wojenne, bombardowanie osiedli mieszkalnych mogą się wydarzyć także tutaj" - napisał w najnowszym felietonie Zandberg.

Zanim opustoszeją spichlerze

W innych częściach świata ten wstrząs był nieporównanie słabszy. Ukraina z perspektywy Ameryki Południowej czy Afryki jest daleko. Ta brutalna agresja ma jednak konsekwencje, które sięgną daleko poza nasz region. Wojna to zniszczenie, które nigdy nie kończy tam, gdzie spadły bomby.

Ukraina była ważnym eksporterem żywności. Z Ukrainy i Rosji pochodziła spora część zbóż, które trafiały na światowy rynek. To zboże żywiło Bliski Wschód i w Afrykę. To samo dotyczy oleju słonecznikowego. Dziś, po tym jak ukraińskie porty zostały zablokowane, ceny już poszły ostro w górę. Jeśli ukraińscy rolnicy nie obsieją pól, żywności będzie mniej i będzie droższa. To, ile świat wyprodukuje jedzenia, zależy od nawożenia. Niestety, tu także czekają poważne kłopoty. Kreml i jego białoruski wasal mają pod kontrolą znaczną część globalnej produkcji nawozów.

Za drożyzną na świątecznym stole stoi nie tylko wojna. To także efekty zmian klimatu. Parę lat temu medialne mędrki bagatelizowały to zagrożenie. Modne były żarciki, jak to w Polsce wyrosną pomarańcze. Rzeczywistość jest inna. Pszenica durum, z której produkuje się makaron, podrożała, gdy susze zniszczyły plony w Kanadzie. Australia doświadcza powodzi, susze pustoszą Afrykę. Ekstremalne zjawiska pogodowe narastają w ważnych regionach rolniczych. Za to także zapłacimy przy kasie w sklepie.

Kilkadziesiąt krajów już zareagowało na drożyznę ograniczając eksport. Będzie to miało złe konsekwencje dla reszty świata. Bez żywności z zagranicy wielu regionom grozi głód. Dalszą część tego równania widzieliśmy kilkanaście lat temu w Północnej Afryce: destabilizacja, masowe protesty, upadek rządów, ciężkie problemy gospodarcze, masowa emigracja.

Piszę o tym nie po to, by straszyć. W pewnym stopniu możemy się na te zmiany przygotować. Trzeba zadbać o to, żeby żywność się nie marnowała, zadbać o różnorodność upraw, skrócić łańcuchy dostaw. Dobrze byłoby tym razem czasu nie zmarnować. Inaczej tegoroczną świąteczną drożyznę, która dziś wszystkich nas wkurza, możemy za parę lat wspominać z sentymentem.

Express Biedrzyckiej 15.04 (kmdr por. Maksymilan Dura, prof. Antoni Dudek, Anna Maria Dyner) Sedno Sprawy: bp Jan Sobiło