- Nie możemy traktować wkładu emerytalnego jako swego rodzaju rachunku oszczędnościowego na starość - przekonywał posłów wiceminister rodziny i pracy Marcin Zieleniecki (47 l.) w trakcie posiedzenia sejmowej Komisji Polityki Społecznej. Wypowiedź wiceszefa resortu omawiającego rządowy przegląd systemu emerytalnego wprawiła parlamentarzystów w osłupienie. Powód? Teraz wysokość emerytury zależna jest od wielkości pensji i kwoty składek odprowadzanych do ZUS. Jednak jeśli pomysł rządu wejdzie w życie, tylko osoby, które udowodnią, że opłacały składki przez nie mniej niż 15 lat i to po odliczeniu m.in. chorobowego, otrzymają na starość emeryturę - informuje "Dziennik Gazeta Prawna". - Rząd dostarczył bardzo ważnego dowodu na to, że tak zwana składka ZUS nie jest żadną składką, która gdziekolwiek by się odkładała. Jest wyłącznie podatkiem - nie ma żadnego systemu ubezpieczeń, jest jedynie system poboru podatków. I każdy obywatel będzie musiał udowodnić, że zapłacił podatek, tak jak w urzędzie skarbowym - mówi nam Andrzej Sadowski (54 l.), ekonomista z Centrum im. Adama Smitha. Co zatem stanie się z pieniędzmi Polaków, którzy sumiennie opłacali ZUS-owskie składki przez mniej niż 15 lat? - Wynika z tego, że rząd skonfiskuje te pieniądze - uważa Sadowski.
Za mniej niż 15 lat pracy nie dostaniesz emerytury
2017-02-14
3:00
To potężny cios w przyszłych emerytów! Rząd chce, aby emerytury z ZUS były wypłacane tylko tym osobom, które udowodnią, że przez 15 lat opłacały składki. Jeśli zabraknie im choćby kilku dni, nie dostaną nic.