- Za PO też był legalny. Jest zarzut, że mamy do czynienia z inwigilacją.
– Służby działają z determinacją by ścigać przestępców, w tych kategoriach należy oceniać ten wzrost kontroli, a nie w kategorii inwigilacji obywateli! Ja przypominam, że aby została przeprowadzona kontrola operacyjna musi być zgoda sądu, który rozpatruje każdy wniosek indywidualnie.
- Tak jak za rządów PO…
- Kontrole to jest oczywiście ingerencja w prywatność, ale prywatność osób, co do których są uzasadnione podejrzenia, że dopuściły się bądź dopuszczają poważnych przestępstw. Kontrolę stosuje policja, która musi dysponować pełną gamą środków operacyjnych. Ale też służby specjalne. Sprawdzane są zagrożenia zarówno terrorystyczne, związane z przestępstwami gospodarczymi, korupcyjnymi czy przestępczością zorganizowaną. Jest cały katalog przestępstw, w przypadku podejrzenia których może zostać założona kontrola operacyjna. Oczywiście zgodę zawsze wydaje sąd.
– Rzecznik Platformy Jan Grabiec stwierdził, że za rządów PiS niektórzy lubią podsłuchiwać. Przypominał, że przed laty pan sam odsłuchiwał nagrania z podsłuchów i to godzinami. Przed wyborami obiecywaliście, że nieuzasadnionych kontroli będzie mniej.
– Za rządów PO stosowano te same metody operacyjne. Z tym, że oni nie mieli nawet cienia tej determinacji w ściganiu przestępstw jaką mamy my. Służby państwowe działają, wykonują swoją pracę, używając przy tym nowoczesnych technik operacyjnych. Robią to dynamicznie, są bardzo skuteczne. Jednocześnie, jeśli ktoś mi zarzuca takie rzeczy to przypomnę, że w poprzedniej kadencji to ja byłem podsłuchiwany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego kierowaną przez Krzysztofa Bondaryka. Co więcej, podsłuchiwano także moją żonę. Toczy się śledztwo w tej sprawie. Moją żonę podsłuchiwano nielegalnie, po prostu organom ścigania podano jej numer jako mój drugi numer telefonu i zostały one wprowadzone w błąd przez ABW.
– Skoro o poprzedniej kadencji – wtedy głośno było o inwigilacji dziennikarzy po akcji ABW w tygodniku „Wprost”.
– Była powszechna inwigilacja dziennikarzy. Po publikacji materiałów o aferze hazardowej usilnie kontrolowana była cała redakcja „Rzeczpospolitej”. Nie jeden, czy dwóch dziennikarzy, ale cała redakcja! Śledztwa trwają. Nasze działania są legalne i służą łapaniu groźnych przestępców. A w przypadku Platformy Obywatelskiej, która dziś tak nas krytykuje można powiedzieć, że diabeł ubrał się w ornat i ogonem na msze dzwoni.