W niedzielę 13 stycznia w całej Polsce odbywał się 27. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. kulminacyjnym momentem miała być godzina 20.00 i wysłanie tzw. Światełka do nieba. Niestety, w Gdańsku doszło do tragicznego zdarzenia, w momencie wysyłania światełka prezydent miasta Paweł Adamowicz został zaatakowany przez nożownika Stefana W. Lekarze przez kilka godzin walczyli o życie prezydenta, ale tę walkę przegrali.
Samorządowiec zmarł następnego dnia w poniedziałek. Zostawił pogrążoną w smutku i żałobie rodzinę: żonę Magdalenę, córki Antoninę i Tereskę, rodziców, brata z rodziną. Po kilku dniach, w zeszłą sobotę, odbył się pogrzeb Adamowicza. Po tym tragicznym zdarzeniu w Gdańsku, ale nie tylko, odbywały się spontaniczne spotkania na miejskich placach pełne ciszy i zadumy.
W Gdańsku zmarłego żegnały tłumy, z najważniejszymi osobami w państwie na czele. Teraz, niemal tydzień od dnia pogrzebu głos znów zabrała rodzina Adamowicza. W piątkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" opublikowane zostało podziękowanie. Jego treść chwyta za serce. Oto słowa najbliższych Pawła Adamowicza:
Kochani!
Gdańszczanki i gdańszczanie, mieszkańcy innych miast Polski, przyjaciele z wielu miast świata. Znajomi i nieznajomi!
Dziękujemy Wam wszystkim za Wasze słowa otuchy, Wasze modlitwy, Wasze łzy, za Waszą solidarność. Byliście z nami na placach, ulicach i w świątyniach. To było i jest dla nas bardzo ważne. Płynące zewsząd Wasze ciepłe słowa i myśli, Wasza nieustająca obecność pomagają nam przejść przez te trudne dni po śmieci śp. Pawła. Niech ta dobra energia, która zrodziła się w ten tragiczny wieczór 13 stycznia, pozostanie w Was na zawsze.
Rodzice Teresa i Ryszard, żona Magdalena, córki Antonina i Teresa, brat Piotr z Renatą, Julią i Pawłem