Prof. Rafał Chwedoruk: Szydło i Macierewicz pomogliby PiS w eurowyborach [WYWIAD]

2018-06-07 5:11

Czy duet Morawiecki-Brudziński szykuje honorowe zesłanie dla części polityków Prawa i Sprawiedliwości? A jeśli tak, po co mieliby to robić? Sytuację analizuje politolog prof. Rafał Chwedoruk.

Dr Rafał Chwedoruk

i

Autor: Archiwum serwisu Dr Rafał Chwedoruk

„Super Express”: – Beata Szydło coraz częściej mówi o tym, że wybierze się do Parlamentu Europejskiego. Po mieście krążą też plotki, że Mateusz Morawiecki i Joachim Brudziński mieliby razem z nią wysłać na honorowe zesłanie kilku innych polityków, którzy sprawiają problemy. Myśli pan, że jest coś na rzeczy i dla świętego spokoju to zrobią?
Prof. Rafał Chwedoruk: – Gdyby PiS miał ten luksus, by kierować się logiką świętego spokoju, to są nawet ministrowie rządu, którzy powinni natychmiast dostać kuszące oferty i zniknąć z Polski.
– Podejrzewam, że chodzi panu o Zbigniewa Ziobrę i Jarosława Gowina.
– Owszem. Ziobrę obciążają historie związane z ustawą o IPN i częściowo zmianami w sądownictwie. Gowina z kolei poglądy na gospodarkę i „świetnie” skonsultowana ustawa o szkolnictwie wyższym, która budzi sprzeciw nawet w PiS oraz jest już przyczyną protestów na Uniwersytecie Warszawskim.
– Wśród tych, których chciano by wysłać w świat, pojawiają się nazwiska ministra sprawiedliwości, ale także Antoniego Macierewicza.
– (śmiech) Na pewno nie byłoby to aż tak straszną karą.
– Finansowo na pewno nie, ale politycznie byłoby to jednak spadek do niższej ligi politycznej.
– Mówiąc już poważnie, z perspektywy wewnątrzpartyjnej wysłanie do Parlamentu Europejskiego może mieć dwie funkcje. Z jednej strony to swego rodzaju rekonstrukcja polityka, by mógł wrócić do kraju, nabrawszy doświadczenia, lub aby zmienił wizerunek. Z drugiej – forma zadośćuczynienia za dotychczasowe zasługi i forma przygotowywania się do politycznej emerytury. W przypadku Antoniego Macierewicza w grę wchodziłby ten drugi scenariusz.
– Pytanie, czy on się już na emeryturze by widział.
– Jakkolwiek patrzeć to nestor polskiej polityki. W tym momencie jego polityczne akcje stoją zresztą dość nisko, więc nie wiem, czy miałby jakieś argumenty, żeby zostać w krajowej polityce.
– W przypadku Beaty Szydło to próba rekonstrukcji czy już jednak emerytura?
– Trudno mówić, by była w wieku przedemerytalnym. W jej wypadku PE byłby rodzajem zamrażalki, która w miarę nieskażonego polityka przechowałaby do kolejnych kampanii wyborczych. Być może w innych rolach niż dotychczas. W elektoracie PiS, ale nie tylko, jej nazwisko jeszcze przez wiele lat będzie budzić pozytywne skojarzenia.
Zbigniew Ziobro jako awangarda „dobrej zmiany” w zaciszu brukselskich gabinetów?
– To nazwisko w kontekście wyborów europejskich wydaje się dziwne. Można przypuszczać, że jako koalicjant PiS dostał obietnicę sprawowania funkcji ministerialnej do końca kadencji. Trudno powiedzieć, jaką z jego perspektywy korzyść miałaby wyprawa do Brukseli.
– Podszlifowałby angielski? Nie jestem bowiem pewien, czy posłuchał Jarosława Kaczyńskiego i podczas ostatniego pobytu tam się go nauczył.
– (śmiech) Nie wiem, czy byłoby to tego warte. Zostawiłby bowiem swoją osłabioną partię, której istnienie bez PiS wydaje się być kompletnie bez sensu. Wypadłby z obiegu krajowej polityki i przed kolejnymi wyborami do Sejmu stronnicy Ziobro mieliby mniejsze argumenty w negocjacjach list wyborczych. W końcu sprawowanie funkcji ministra daje możliwość wpływania na bieżącą politykę i funkcjonowanie własnej partii. Pobyt w PE takich możliwości nie daje. Zwróciłbym jednak uwagę na jedną istotną rzecz w kontekście tych plotek.
– Jaką?
– Chodzi o wynik wyborczy PiS. Nie tylko chodzi o zwykłe podtrzymanie dobrej passy i przekonanie, że partia nie słabnie. Chodzi także o pojawiające się coraz częściej informacje o przystąpieniu PiS do Europejskiej Partii Ludowej (EPP) po wyborach do PE. Dziś patia Jarosława Kaczyńskiego znajduje się w marginalnej frakcji, z której po brexicie nic nie zostanie. PiS może więc chcieć przenieść się tam, gdzie będą mieli większy wpływ.
– I większe szanse na obronę partii przed krytyką…
– Tak, słynny casus Viktora Orbana, którego w Polsce PO krytykuje, ale na arenie międzynarodowej musi bronić jako partnera frakcyjnego. Ale żeby PiS miał szanse wejść do EPP, musi osiągnąć dobry wynik wyborczy. Przecież siła PO w EPP wynika właśnie z tego, że wniosła ze sobą wiele mandatów poselskich.
– Szydło czy Macierewicz dają szansę na dobry wynik?
– Na pewno. W wyborach do PE jak w żadnych innych liczą się żelazne elektoraty partyjne, bo przy tradycyjnie niskiej frekwencji to one decydują o wynikach. Beata Szydło to silny argument w okręgu wyborczym, na który składa się prawicowa Małopolska i i socjalny elektorat w woj. świętokrzyskim. Antoni Macierewicz to z kolei Łódzkie – bardzo ważny, bo wahający się region, w którym przecinają się granice polityczne. Dużo lepiej sprawdziłby się jako lokomotywa wyborcza w tym regionie niż jako dostarczyciel kolejnych teorii dotyczących Smoleńska.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki