gaz

i

Autor: pexels

Felieton "RAZEM"

Wysokie ceny gazu? Ta działalność się nie opłaca

2022-09-03 5:18

"Wzrost cen gazu sprawił, że produkcja nawozów niespecjalnie się oplaca. Z punktu widzenia interesu konkretnej firmy zatrzymanie produkcji było racjonalne. Z punktu widzenia rolników, producentów żywności czy wreszcie milionów zjadaczy chleba - to koszmarny błąd. W kryzysowej sytuacji dobrze widać, ze interes konkretnej firmy i interes społeczny często się rozjeżdżają" - napisał w najnowszym felietonie Zandberg.

Abramsy w Poznaniu

Czego uczy kryzys nawozowy?

Przez kilka dni Polska żyła pytaniem, czy w sklepach zabraknie mięsa, mleka i piwa. Wstrzymanie producji nawozów, poza oczywistym uderzeniem w rolnictwo, oznaczałoby poważne problemy w inny branżach. Dwutlenek węgla czy kwas azotowy są niezbędne w przemyśle spożywczym, ale też w produkcji leków. Po kilku dniach nerwów stanęło na tym, że zakłady Anwil będą go produkować dalej. Udziały Anwilu należą - pośrednio - do skarbu państwa, więc rząd miał tu od początku pole do interwencji. Po kilku dniach niepotrzebnych nerwów w domach tysięcy rolników i pracowników przemysłu spożywczego, do tej interwencji w końcu doszło.

Wzrost cen gazu sprawił, że produkcja nawozów niespecjalnie się oplaca. Z punktu widzenia interesu konkretnej firmy zatrzymanie produkcji było racjonalne. Z punktu widzenia rolników, producentów żywności czy wreszcie milionów zjadaczy chleba - to koszmarny błąd. W kryzysowej sytuacji dobrze widać, ze interes konkretnej firmy i interes społeczny często się rozjeżdżają.

Mieliśmy szczęście, że na produkcję nawozów wciąż ma wpływ państwo. Dzięki temu w ogóle da się coś z tą sytuacją zrobić. Prywatny właściciel miałby zapewne interes społeczny w głębokim poważaniu. Trudno sie dziwić - to naturalne, ze firma chce minimalizować straty i zwiększać zyski. Gdyby zakłady kierowały się tylko rachunkiem zysków i strat, za miesiąc pół Polski nie mogłoby kupić w sklepie sera czy mięsa, a w aptece - wielu leków.

Niestety PiS, podobnie zresztą jak poprzednie ekipy, kiepsko zarządza tym co wspólne. Zamiast planować z wyprzedzeniem, prze lata prawicowi nominaci zajmowali się głównie wpychaniem kolegów na intratne posady. Ta historia to kolejny dowód, że trzeba wreszcie zrealizować postulat Lewicy - systemowo odciąć spółki skarbu państwa od partyjnej karuzeli stanowisk. 

W sprawie nawozów nie było powodu, żeby ktokolwiek był zaskoczony. Odkąd ruszyły sankcje i Rosja zakręciła kurek z gazem, było jasne, że będzie problem. Że przemysł, który z gazu korzysta, znajdzie się w tarapatach. Już wtedy rząd powinien dać spółkom strategiczne wytyczne, ustalić, jakich działów produkcji absolutnie nie można wstrzymać, jakie będą otrzymywać wsparcie. A fachowcy zatrudnieni w spółkach - powinni te wytyczne wykonać. 

Tak to wyglądałoby w normalnie działającym państwie. Zamiast tego widzimy politykę gaszenia pożarów i festiwal niekompetencji. Politycy prawicy zachowują się tak, jakby o kolejnych pożarach dowiadywali się od nas, albo z telewizji, i to wtedy kiedy już się pali.

Nietrudno rządzić, kiedy wieją pomyślne wiatry. Egzamin przychodzi wtedy, kiedy pogoda robi się pochmurna. Każdy widzi, na jaką ocenę zdaje ten egzamin minister Sasin i jego koledzy.