"Super Express": - Profesor Andrzej Romanowski w tygodniku "Polityka" opublikował tekst "Tajemnica Witolda Pileckiego". Sugeruje w nim, że Pilecki nie był postacią jednowymiarową, że akceptował władzę komunistyczną i sypał w śledztwie. Twierdzi też, że nie ma dowodów na to, że był torturowany. Do tej pory wydawało się, że człowiek, który na ochotnika poszedł do obozu śmierci w Auschwitz, jest postacią, której nikt nie opluje. Romanowski wyciąga wnioski z dokumentów, które pan opublikował w książce...
Jacek Pawłowicz: - Nie mam pojęcia, jakim cudem do takich wniosków doszedł. Przewertował kilka dokumentów, nie zna ich wszystkich bądź świadomie pomija. Jego tekst jest wyjątkowo plugawy i kłamliwy. Przez myśl by mi nie przeszło, że człowiek posługujący się tytułem profesorskim może zniżyć się do poziomu kloaki.
- Merytorycznie - co można zarzucić tekstowi z "Polityki"?
- Romanowski nie zna tej historii. W obrzydliwy sposób posłużył się Pileckim, by zaatakować Instytut Pamięci Narodowej. Romanowski ma na punkcie IPN obsesję, wręcz z tego słynie. Tym razem użył do tego celu wyrwane z kontekstu fragmenty zeznań i tekstów książki o postaci, która jest godna najwyższego szacunku. I manipuluje nimi! Niebywałe. Najgorsze są jednak jego własne domysły i sugestie. Romanowski twierdzi, że Witold Pilecki stał się konfidentem UB!
- Sugeruje, że już w dniu zatrzymania.
- Przede wszystkim data aresztowania Pileckiego nie jest znana. Pilecki nigdy też z UB nie współpracował, to są bzdury. Nie można wykluczyć, że przyjął zasadę, że będzie mówić o tym, co bezpieka, która ich inwigilowała, i tak wie. Zeznawał torturowany, co pan Romanowski przemilcza...
- W tekście w "Polityce" sugeruje wręcz, że tortur mogło nie być. "Nie ma na ten temat dowodów" - napisał.
- To jest coś skandalicznego. Pilecki miał zerwane paznokcie z rąk i nóg. UB użyło wobec niego chyba wszystkich znanych sobie tortur. Romanowski ma za nic relacje świadków. W tym współoskarżonych, skazanych na karę śmierci. Z ich ust nigdy nie padło choćby jedno złe słowo na temat rotmistrza. Wykorzystanie kogoś takiego do politycznego ataku na IPN jest tak niskie i plugawe, że brakuje słów. Nawet list, który jest dowodem honoru Pileckiego, "Polityka" ocenia jako dowód na akceptację władzy komunistycznej!
- Romanowski twierdzi, że uprawiacie "ipeenowski kult Pileckiego".
- To postać kultowa dla wielu ludzi. Ochotnik do Auschwitz, walczący z dwoma okupacjami - sowiecką i niemiecką. I o kimś takim tak zwany profesor pisze jak o konfidencie UB, który wydał ludzi na śmierć?! Kim ty człowieku jesteś, że wykorzystujesz taką postać na potrzeby swoich fobii i kompleksów? I to niemal w 65. rocznicę śmierci rotmistrza Pileckiego! W moim świecie bohaterem jest Pilecki, generał "Nil", generał Okulicki. Kto może być bohaterem pana Romanowskiego? Może wciąż Dzierżyński czy stalinowscy sędziowie?
- W swoim tekście w "Polityce" prof. Romanowski pisze o wyrokach skazujących na śmierć grupę Pileckiego. Podkreśla, że "rzetelny historyk rację Polski pojałtańskiej powinien zrozumieć". Racje stojące za stalinowskimi sędziami.
- Niebywałe, ale widocznie ci sędziowie są jego bohaterami... Przypomnę, że mord sądowy jest uznawany w niepodległej Polsce za zbrodnię. Romanowski tych sędziów i ich zbrodnię rozumie. To chyba nie jest przypadek, że jest to tekst rocznicowy. W całej Polsce za kilka dni odbędzie się wiele imprez upamiętniających Pileckiego. On dostał polecenie, by obrzucić tak wybitną postać g... i to z ochotą wykonał. Pamiętamy, że kiedy była rocznica powstania, to pewna gazeta sugerowała, że powstańcy mordowali Żydów, a w dzień żołnierzy wyklętych pisze się o tym, że byli antysemitami...
Jacek Pawłowicz
Historyk, szef Referatu Edukacji Historycznej IPN