To dobry wybór. Chyba pierwszy raz niczego nie podpowiadała mi intuicja. Tym razem było tak wiele różnych czynników mogących wpłynąć na zwycięstwo każdego z kandydatów, że naprawdę trudno było przewidzieć wynik tych wyborów. Ale, jak sądzę, wygrał lepszy.
Różnica na korzyść Komorowskiego jest niewielka i oczywiście wynik po podliczeniu głosów może jeszcze ulec zmianie. Uważam jednak, że właśnie ta niewielka różnica liczby głosów między kandydatami dobrze rokuje i Polskę czeka teraz dobry okres. Bronisław Komorowski będzie lepszym prezydentem niż Jarosław Kaczyński. Z drugiej strony, naprawdę dobry wynik Jarosława Kaczyńskiego pozwala przypuszczać, że nie będzie potrzeby robienia jakichś nerwowych ruchów w PiS-ie. Ta partia będzie teraz mogła rozwijać się w dobrym kierunku, a pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego będzie, jak sądzę, dryfować bardziej w stronę centrum. Gdyby różnica w wynikach na korzyść Komorowskiego była powiedzmy 65 do 35 procent, wówczas Jarosław Kaczyński musiałby się głęboko zastanowić, co stanie się dalej z jego partią. Ale w takiej sytuacji powinien być usatysfakcjonowany.
Porównywalny wynik obu kandydatów można wprawdzie brać za przejaw głębokiego podziału, ale kiedy słucham tego, co mówią w pierwszych przemówieniach Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński to myślę, że podział nie jest aż tak niepokojący. Z pewnością zaistniałe fakty będą miały duży wpływ na wybory samorządowe. Sądzę, że sytuacja polityczna w Polsce ulegnie teraz stabilizacji, co jest bardzo pozytywne. To co niepokoi, to niestety poziom frekwencji wyborczej: głosowało poniżej 60 procent uprawnionych. Świadczy to o tym, że niestety nasze społeczeństwo nie ma jeszcze wysokiej świadomości swojego wpływu na politykę.
Jacek Żakowski
Publicysta tygodnika "Polityka"