19 kwietnia 1969 r. w Żyrardowie padał śnieg. – W Żyrardowie aura była najgorsza z możliwych. Padał ciężki, mokry śnieg, który zaraz topniał i zmieniał krajobraz w jedną wielką kałużę. Od wiosny to jakby dzieliły nas miesiące. Ale w trakcie ceremonii przeszło jak ręką odjął! Tak wszedłem w małżeństwo – wspomina Leszek Miller, który trwałość swojego związku zawdzięcza podążaniem za jedną maksymą. – Ona robi co chce, a on robi też co ona chce – śmieje się europoseł. – Małżeństwo to jest sztuka kompromisu. Trzeba czasami zrezygnować z własnych potrzeb i zachcianek, aby uwzględnić potrzeby partnerki. A łatwiej to się robi, im uczucie jest żarliwsze. Na całe szczęście, mnie z Olą wzajemna fascynacja do tej pory nie minęła – dodaje Leszek Miller.
>>>Tragedia Buczy. Orban świętuje wygraną. Miller nie ma złudzeń. "Prosto z lewej"
Czy bez wsparcia ze strony kochającej żony, były premier zyskałby status niegdyś najpotężniejszego polityka w Polsce? – Za wszystkimi karierami mężczyzn faktycznie stoją kobiety. W moim przypadku też niewątpliwie tak jest. Żona ma cechy, które nieczęsto się spotyka. Wyrozumiałość, cierpliwość, mądrość. Jeśli istnieją aniołowie, Ola jest dowodem na ich istnienie – wzdycha wciąż zakochany były premier, który przy okazji zdradził się, że nie obciążał żony swoimi kłopotami związanymi z pracą. – Nie chciałem przynosić do domu polityki i pracy. Zawsze uważałem, że w domu musi być taki azyl, gdzie nie trzeba żyć problemami – twierdzi Miller, który zdradza przy okazji, czego można jeszcze im życzyć z okazji rocznicy.
- Kolejnych 50 lat oczywiście proszę nam życzyć! Kiedy byliśmy w urzędzie stanu cywilnego na 50-ciolecie i jak żegnaliśmy się z paniami, powiedzieliśmy, że zobaczymy się za 50 lat, w zdrowiu i szczęściu. I mam nadzieję, że to się spełni! – zaznacza Leszek Miller do którego życzeń oczywiście się przyłączamy!
>>>Leszek Miller kpi z biskupa, że ten wierzy w dzieworództwo. O co chodzi?
>>>Miller o propozycji Kaczyńskiego "To od początku pachniało fałszem" Chodzi o "polityczne złoto"