Donald Trump dla wielu przywódców Zachodu jest dopustem bożym. Jego programowy antyliberalizm, patrzenie na relacje międzynarodowe wyłącznie w kategoriach biznesowych, podważanie tradycyjnych sojuszy, kompletna nieprzewidywalność i ogólna destrukcyjna osobowość wprowadziły do i tak już rozchwianego świata dodatkowy czynnik niepewności. Zachód przyzwyczajony do wiodącej roli Stanów Zjednoczonych jako latarni i arsenału demokracji z trudem znosił to, co przez ostatnie cztery lata wyprawiał Trump.
PiS pokochał go od razu. Przede wszystkim jako skuteczną przeciwwagę dla polskich sojuszy w Europie. Trump w nosie ma demokrację liberalną, jej przywiązanie do procedur i wartości, które do niedawna Zachód łączyły. Kiedy Unia Europejska zaczęła krytykować rząd PiS za podważanie demokratycznych fundamentów, na których ją zbudowano, po drugiej stronie Atlantyku był Trump, który nie krytykował.
Póki widział interes do zrobienia, budował sojusz z Polską. A rządzona przez PiS Polska dawała mu mnóstwo dobrych okazji: zakupy surowców, sprzętu wojskowego, dbanie o to, by firmom amerykańskim nie działa się krzywda, także podatkowa. Do tego, co trzeba przyznać, polskie władze umiejętnie potrafiły zagrać na bezbrzeżnej miłości własnej Trumpa i dopieszczały jego wiecznie głodne uwagi ego jak nikt innych. Był doskonałym alibi dla ignorowania przez PiS polityki europejskiej i porażki na Starym Kontynencie Nowogrodzka mogła sobie rekompensować w Waszyngtonie.
Joe Biden to polityk ze starych czasów, dla którego liczy się nie tylko biznes, ale i wartości, które, jak wierzy, Ameryka nadal może nieść w świat. Gdyby wygrał, będzie dużo trudniejszym w obsłudze sojusznikiem, któremu nie wystarczy czule słodzić i kupować wszystko, co ma do sprzedania. W wypadku jego prezydentury Polska straci specjalny status, który ma dzięki przekonaniu Trumpa, że potrzeba w Europie antyliberalnej przeciwwagi dla liberalnych Niemiec czy Francji. Pytanie, czy PiS będzie wiedział, jak się w tym wszystkim odnaleźć i czy się w ogóle na tę zmianę przygotował. Osobiście nie jestem co do tego przekonany.