Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

WYBORY PREZYDENCKIE Tomasz Walczak: Czy Andrzej Duda udźwignie ciężar oczekiwań?

2015-05-25 16:13

Idąc po wyborcze zwycięstwo, Andrzej Duda podbił wysoko stawkę oczekiwań społecznych. Oprócz całego bagażu pragnień, którymi żyje żelazny elektorat PiS, wziął na swoje barki ciężar nadziei na zmiany zawiedzionych Platformą Obywatelską. Czy to nie za dużo jak na tak filigranowego – dosłownie i w przenośni – polityka?

Osiem lat porażek PiS, zaklinania rzeczywistości, krytykowania rządów PO i obietnic polityków partii Jarosława Kaczyńskiego sprawiło, że wyborcy tej formacji z utęsknieniem czekali na zmianę warty. W tym czasie poziom oczekiwań wzrastał wraz z zaostrzeniem się retoryki Prawa i Sprawiedliwości. To już nie tylko walka z układem, która wyniosła to ugrupowanie do władzy w 2005 roku. To także zafiksowanie na tematyce światopoglądowej. Trzon wyborców PiS to ultrakatolicy, dla których fundamentalną sprawą stała się walka z laicyzacją społeczeństwa i liberalizacją postaw moralnych. Ci wyborcy życzyliby sobie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej, penalizacji in vitro, zamknięcia prężnych środowisk homoseksualnych w symbolicznym getcie i bardziej ogólnej odnowy moralnej w duchu chrześcijańskim z Kościołem w roli głównej. Dochodzi do tego głęboki sceptycyzm do instytucji unijnych czy wręcz nienawiść do nich, który symbolizuje Krystyna Pawłowicz – jeden z czołowych utwardzaczy pisowskiego elektoratu.

Uczynienie zadość tym oczekiwaniom to prosta droga do utracenia politycznego centrum, które przeważyło szalę zwycięstwa na jego korzyść. Z drugiej strony, odwrócenie się od żelaznego elektoratu PiS, będzie prostą drogą do znaczącej utraty poparcia i postawi pod znakiem zapytania szanse na reelekcję, o której już dziś musi myśleć prezydent elekt.

Andrzej Duda swoje zwycięstwo zawdzięcza nie tylko pragnieniom żelaznego elektoratu, ale także umiejętnemu zaszczepieniu w wyborcach nadziei na zmiany. Sam sobie postawił wysoko poprzeczkę oczekiwań, poprzez zgłoszenie szeregu postulatów prospołecznych, często nawet sensownych, ale nie do wypełnienia przez prezydenta. Samo zgłoszenie projektów ustaw obniżających wiek emerytalny czy podnoszących kwotę wolną od podatku nic nie znaczy – musi je jeszcze przyjąć Sejm. Nawet przejęcie przez PiS rządów niczego nie gwarantuje. To partia, która już udowodniła, że prospołeczna jest tylko w kampanii wyborczej, ale jeśli chodzi o praktykę rządzenia, działała wręcz przeciwko niemu.

Wreszcie nowy prezydent będzie się też musiał zmierzyć z głodem stanowisk w samym PiS. Wyposzczeni po latach rządów PO działacze partyjni już przebierają nóżkami, by wreszcie swoje bycie w polityce przełożyć na wpływy w różnego rodzaju instytucjach państwowych. Prezydent może ich zapewnić niewiele i na pewno Andrzej Duda narobi sobie mnóstwo wrogów we własnym środowisku, rekrutujących się z niezauważonych przez niego polityków.

Andrzeja Dudę czeka więc mnóstwo bardzo trudnych wyzwań, którym naprawdę niełatwo będzie sprostać. Może się więc okazać, że szybko stanie się ofiarą własnego sukcesu. Jak wielu polityków przed nim i wielu, którzy przyjdą po nim.