Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

WYBORY PREZYDENCKIE 2015 Tomasz Walczak: Sukces Dudy może być źródłem jego porażki

2015-05-10 23:00

Pierwsza tura wyborów za nami. Zgodnie z przewidywaniami za dwa tygodnie dojdzie do dogrywki między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą. Jednak to nie faworyzowany prezydent, ale kandydat PiS wygrywa pierwsze starcie.

Urzędujący prezydent nie ma powodów do zadowolenia. Jeszcze niedawno przekonywał, że jedna tura wystarczy. Teraz się okazuje, że za bardzo uwierzył pierwszym sondażom prezydenckim. Kandydat PiS z kolei może mówić o dużym sukcesie - niedużą przewagą, ale jednak pokonał prezydenta. Jak to jednak bywa, w każdym sukcesie kryje się ziarno przyszłej porażki. Mogłoby się wydawać, że marsz po władzę Andrzeja Dudy nie napotka już żadnych przeszkód. Mamy jednak do czynienia z kandydatami, którzy są żołnierzami w niekończącej się świętej wojnie PO i PiS, a ta rządzi się swoimi prawami.

Dla Andrzeja Dudy byłoby lepiej, gdyby zebrał mniej głosów, a prezydent uzyskał uspokajającą dla wrogów PiS przewagę. W tym wypadku dobrze rozłożone akcenty i wygrana w debacie Komorowski-Duda, mogłaby dać kandydatowi PiS wyborcze zwycięstwo. A tak, uśpiony lub zawiedziony elektorat PO, który w niedzielę został w domu, zmobilizuje się na II turę i zagłosuje przeciwko kandydatowi Prawa i Sprawiedliwości. Dla wielu Polaków widmo jakiegokolwiek powrotu do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego nadal jest wystarczającym powodem, żeby zagłosować w tych wyborach na Bronisława Komorowskiego. Sztab prezydenta na pewno to rozumie, więc przez najbliższe dwa tygodnie dzielące nas do II tury będziemy mieli do czynienia ze wzmożoną kampanią negatywną, której przedsmak mieliśmy tuż przed końcem pierwszej części kampanii prezydenckiej. Cała narracja Bronisława Komorowskiego skupi się na tym, żeby pokazać, iż za sympatycznym Dudą stoi straszny Kaczyński i szalony Macierewicz.

Taki scenariusz podpowiada doświadczenie. Najbliższe dwa tygodnie pokażą jednak, czy straszenie PiS ma jeszcze taką siłę, jak w minionych latach. Odpowiedź na to pytanie, będzie też podpowiedzią, co czeka nas w jesiennych wyborach parlamentarnych.