Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

WYBORY PREZYDENCKIE 2015 Tomasz Walczak: Kukiz robi przysługę PiS i PO

2015-05-11 17:56

Paweł Kukiz nie bierze już udziału w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, ale jego dziedzictwo dalej żyje w kampanii prezydenckiej. 20 proc. poparcia dla znanego muzyka i czołowego antysystemowca sprawia, że i Bronisław Komorowski, i Andrzej Duda próbują udowodnić, który z nich jest większym Kukizem. Obaj sugerują, że proponowane przez niego JOW-y warto rozważyć. Cóż, większego prezentu POPiS-owi Kukiz zrobić nie mógł.

Prezydent Komorowski już zapowiedział referendum w sprawie pomysłów Pawła Kukiza – wprowadzenia JOW-ów i likwidacji finansowania partii z budżetu. Również Andrzej Duda, chce na ten temat rozmawiać, a szefowa jego sztabu przekonuje, że jeśli ludzie tego chcą, to PiS i jego kandydat nie mogą się woli ludu sprzeciwiać. Oba sztaby udają, że nie rozumieją, skąd się wziął tak dobry wynik Kukiza. Polacy tak masowo poparli go nie dlatego, że uważają JOW-y za zbawienie polskiego życia politycznego. Głosowali na niego, ponieważ mają dość i PO, i PiS, ale i jedni, i drudzy tego nie przyznają, bo przecież nie będą sami z siebie robić czarnego luda.

Wygodniej jest spróbować przejąć postulat wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych i likwidacji finansowania z budżetu. Tym bardziej, że dla obu partii byłoby to doskonałe rozwiązanie. Wiadomo, że JOW-y w przeciwieństwie do tego, co mówi Kukiz, sprzyjają zabetownowaniu sceny politycznej i ich wprowadzenie byłoby prostą drogą do stworzenia w Polsce systemu dwupartyjnego. Ale skoro 20 proc. społeczeństwa tego chce, to wyjdźmy ludziom naprzeciw. To świetne alibi dla zabijania różnorodności politycznej w naszym kraju i monopolizację sceny politycznej przez POPiS.

Podobnie złym pomysłem jest majstrowanie przy finansowaniu partii politycznych. To, że teraz odbywa się to z budżetu jest jednym z najlepszych rozwiązań w prawie regulującym funkcjonowanie partii. Jego zniesienie i zmuszenie ugrupowań politycznych do walki na „wolnym rynku”, doprowadzi do oligarchizacji polityki. Największe partie staną się rzecznikami interesów swoich sponsorów, kosztem mniej zamożnej, a więc mającej mniejszą siłę przebicia, części społeczeństwa.

Nie ma bardziej szkodliwych pomysłów, niż te, które na sztandary wywiesił Paweł Kukiz, ale widać, że w politycznym szaleństwie, które rozpętały wyniki I tury wyborów prezydenckich, nawet najgłupsze postulaty znajdą swoich rzeczników wśród polityków, którzy mają lub będą mieli wpływ na naszą rzeczywistość. W tym szaleństwie jest metoda - a jest nią interes partyjny największych ugrupowań.