Władza cofnęła się do czasów PRL-u?

2009-10-23 3:00

Wybór ośmiu wiceprzewodniczących klubu PO komentują posłowie PiS, PSL i SLD.

Władza cofnęła się do czasów PRL-u?

Krzysztof Putra, wicemarszałek Sejmu (PiS)

Ośmiu nowych przewodniczących klubu PO to ilość hurtowa. Trochę mi to przypomina czasy PRL, gdy mnożono stanowiska specjalnie po to, by zaspokoić ambicje znajomych. Jeśli jest ich tylu, to znaczy, że nie dysponują dużą siłą. To tak, jakby w ogóle ich nie było.

A dlaczego nie mianowano od razu stu zastępców? Nie słyszałem też, żeby był w klubie wyznaczony jakiś pierwszy czy drugi zastępca. W praktyce może to oznaczać jedno - niepodzielne rządy sprawować będzie Grzegorz Schetyna i pomoże Tuskowi wygrać wybory prezydenckie - przynajmniej na to liczy premier. Ale Tusk nie ma już szans na prezydenturę, jego pozycja w partii coraz bardziej się zużywa.

Nowy układ sił w PO to przemyślana gra obu panów, której celem jest sprawne organizowanie ich wojska w Sejmie. Nie sądzę też, by te zmiany służyły wzmocnieniu lewej nogi PO, bo wiceprzewodniczący Palikot będzie krótko trzymany przez swojego nowego przełożonego. Już dwa lata minęły od ostatnich wyborów parlamentarnych i nie widać postępu w reformowaniu Polski. Nie ma więc podstaw, by sądzić, że jakieś zmiany w Sejmie coś zmienią. Polacy będą też coraz częściej pytać - gdzie jest ta druga Irlandia?

Silniejsza lewa noga

Marek Wikiński, poseł SLD

Trzeba było obdzielić stanowiskami dwór Tuska, tak aby jego żołnierze mogli patrzeć na ręce Grzegorzowi Schetynie, którego premier najbardziej się obawia po degradacji ze stanowiska wicepremiera na szefa klubu PO. Tusk zapewne uznał, że lepiej mieć Schetynę na widelcu, otoczonego własnymi pretorianami.

Nowy układ to także wzmocnienie lewej nogi Platformy, o czym świadczy powołanie Janusza Palikota na jednego z wiceprzewodniczących. Wszystko zostało podporządkowane zwycięstwu człowieka PO w wyborach prezydenckich. I tu pojawia się pytanie - kogo będzie rozgrywał Schetyna - Tuska czy Komorowskiego?

Jednak tak duża liczba przewodniczących - ośmiu - nie dziwi. W końcu Platforma to najliczniejszy klub w parlamencie.

Schetyna wspornikiem Platformy

Stanisław Żelichowski, szef klubu poselskiego PSL

Platforma powstawała jako szeroki ruch społeczny, gromadząc przedstawicieli różnych środowisk. Dziś ma wspólny program i wizję państwa, ale wciąż jest wewnętrznie zróżnicowana.

To, że we władzach klubu są dziś przedstawiciele poszczególnych opcji, uczyni PO jeszcze bardziej spójną. Bo gdyby ktoś został pominięty, szukałby możliwości działania poza klubem. Co więcej, po ostatnich aferach, które trochę zatrzęsły podstawami tej partii, niezmiernie ważny jest ktoś, kto ma sprawny zmysł organizacyjny. Takim wspornikiem partii jest Grzegorz Schetyna.

Jak dotąd wszystkie koalicje padały nie z powodu starć w rządzie, lecz właśnie w parlamencie. Obie największe partie, PiS i PO, dzięki walce politycznej żywią się opinią publiczną. Polacy - wbrew oficjalnym wypowiedziom - interesują się bieżącą walką polityczną, a to tylko bardziej ją nakręca. Myślę jednak, że roszady w klubie nie wpłyną zasadniczo na prace w Sejmie, bo te koncentrują się głównie wokół komisji śledczych. Tymczasem wiceprzewodniczący klubu PO raczej w nich nie zasiadają.