Takiej propagandy komuniści używali 50 lat temu, a gwoli prawdy aż do końca PRL-u. Ale dzisiejsza lewica o przeszłości myśli tak samo. Jej szara eminencja Leszek Miller oburzył się, że koledzy w Sejmie poparli uchwalenie nowego święta 1 marca - dnia żołnierzy wyklętych: "SLD uznał, że walka z bronią w ręku przeciwko reformie rolnej, powszechnej edukacji i granicy na Odrze i Nysie, przeciwko nowej władzy i zmianom, które ona niosła, była aktem patriotycznym i zasługującym na specjalne wyróżnienie".
Przeczytaj koniecznie: Grzegorz Napieralski dostał papiery na narciarza
Jakże przypomina to słowa towarzysza Wiesława. "Peeselowsko-NSZ-owska reakcja, nie uzyskawszy zwycięstwa w głosowaniu ludowym [referendum z 1946 r.], chce ją osiągnąć przez wtrącenie kraju w odmęty wojny domowej". Bo to nieprawda, że Gomułka był - jakbyśmy dziś powiedzieli - lightową wersją Bieruta. Długo, ręka w rękę, instalowali w Polsce sowiecki system, mordując przy tym wszystkich anty-Sowietów.
Ponadto. Jedno zdanie Millera, a ile uproszczeń. Bo "nowa władza i zmiany" to przecież nie tylko reforma rolna (rozkułaczanie), edukacja (nauka o Stalinie) i nowe granice (wysiedlenia ze zrabowanych Kresów). To jeszcze mieszkania dla każdego, darmowa służba zdrowia, żłobki... Ale nawet te trzy przywoływane przez Millera punkty komuniści po prostu ukradli, bo były w programach wszystkich najpoważniejszych sił w okupowanym przez Niemców kraju, z tą "niewielką" różnicą, że w wersji polskiej, nie sowieckiej.
"Zmiany nowej władzy" to przede wszystkim pacyfikacja Polaków - żołnierzy i działaczy niepodległościowych, partii politycznych, Kościoła. Po prostu wycinanie w pień polskiej elity i sowietyzacja wszystkiego, co się da. Młodzi towarzysze mówią dziś co innego: PRL nas nie interesuje, wybierzmy przyszłość (choć nie jest to "program" zbyt oryginalny). Ale lewica ma dziś dwie twarze: pełną frazesów o postępie, jakichś nowych technologiach twarz Napieralskiego i zanurzoną głęboko w przeszłości twarz Millera. Która jest prawdziwa? Bardziej ta druga. Bo Napieralski to tylko twarz oficjalna, fasada. Za nią stoją: Miller właśnie, Oleksy, Cimoszewicz, wszyscy ci Kwiatkowscy i Czarzaści. PRL pełną gębą. Ale z tymi pogrobowcami propagandy komunistycznej - choć wydawałoby się, że ta jest dziś w Polsce zabroniona - przynajmniej można się nie zgadzać.
Patrz też: Prof. Wawrzyniec Konarski: Lewica poradzi sobie bez Kwaśniewskiego
Oczywiście, wybierzmy przyszłość, ale nie zapominajmy o przeszłości. Nie o propagandzie, ale o prawdzie. Chyba że chcemy restytucji UB, KBW, Informacji Wojskowej. Restytucji towarzyszy Bierutów, Gomułków, Bermanów, Minców, Fejginów, Moczarów, Jaruzelskich itp., itd. A jeśli niektórym tak tęskno do tamtych czasów, niech nie chowają się za sztandarami lewicy tzw. demokratycznej, niech działają z otwartą przyłbicą, reanimując PZPR.
A wracając do "zmian nowej władzy". Wybitny historyk Marek Chodakiewicz napisał, że w Polsce po 1944 r. nie było żadnej wojny domowej, tylko antysowieckie powstanie. Ale dla spadkobierców okupantów żołnierze w nim walczący pozostaną obrońcami złej sprawy (czyli Polski), skazanymi na wieczne wyklęcie.