Bronisław Komorowski był zakażony koronawirusem. Były prezydent 11 listopada otrzymał pozytywny wynik testu, po czym trafił do Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, gdzie ordynatorem jest prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera ds. walki z COVID-19. Komorowski nie zdołał uniknąć zarażenia, mimo, że celowo zaszył się w leśnej głuszy by tego uniknąć (choć jego przypadek był pierwszym odnotowanym w Budzie Ruskiej). – Jeśli chodzi o COVID, to nie zna się dnia ani godziny. Ja od wielu miesięcy siedzę jak mysz pod miotłą na wsi, a niestety mam koronawirusa. Objawy? Stan podgorączkowy i kaszel – przyznawał nam w połowie listopada.
W jaki sposób Komorowski mógł się zarazić? W rozmowie z Polsat News przyznał on: – Domyślam się, w jaki sposób się zaraziłem. To jest paradoks, bo rodzinnie uciekliśmy na wieś w marcu tego roku. Ale tutaj paradoksalnie dogonił nas koronawirus. Jak podkreślił, do zakażenia koronawirusem wystarczy krótkie spotkanie. – To czasami nawet nie bezpośredni kontakt: jazda samochodem, sklep, no i nieszczęście gotowe – przekonywał.
Jak przebiegała jego choroba? - Na pewno to nie było lekkie przeziębienie. Pobyt w szpitalu trwał jedenaście dni, a wcześniej chorowałem w domu - zdradził były prezydent. Jak stwierdził, to co go spotkało, to głównie ciężkie zapalenie płuc. - Myślę, że to nie była taka sytuacja, żebym musiał być pod respiratorem, ale miałem też problemy z oddychaniem (...) Dla mnie głównym problemem było to, że ten koronawirus zaatakował płuca i było to bardzo rozległe, ciężkie zapalenie płuc, z którego cały czas jeszcze wychodzę - szczerze wyznał.
Jak zapewnił Komorowski, mimo przejścia choroby planuje zaszczepić się. Jak tłumaczył, chciałby tym czynem dać przykład społeczeństwu, ale także rozwiać własne obawy przed mutacją koronawirusa. Przy tej okazji przyznał, że pomimo pokonania choroby, w jego organizmie wciąż pozostaje po niej ślad! – Zawsze przy leczeniu zakażenia koronawirusem problemem jest to, że w zasadzie lekarze do końca nie są pewni, jak go można zniszczyć, zahamować. Na przykład u mnie leczono płuca. Ale też ma to swoją cenę, bo z kolei gdzie indziej w organizmie zostały powstały pewne uszkodzenia – powiedział były prezydent, choć nie zdecydował się ujawnić, co konkretnie ma na myśli.