Rozmowa została nagrana w 2011 r. Doszło do niej w kancelarii prawnej Romana Giertycha. Nagranie trwa 2 godziny i 22 minuty. Redakcja tygodnika usunęła z niego tylko fragmenty dotyczące osób zmarłych.
Po tym jak ujawniono nagranie, mecenas twierdził, że blefował w sprawie płacenia za książki Nisztora, które miałyby zdyskredytować znanych biznesmenów.
Ostatnio Giertych przekonywał, że w połowie osiagnął sukces. Nie zapłacił ani złotówki, ale poznał treść ksiażki Nisztora. Po analizach prawnych uznał, że nie ma w niej nic, czego musiałby się obawiać Jan Kulczyk.
Giertych uważa, że "Wprost" atakuje go nie za to, co przed trzema laty powiedział Piotrowi Nisztorowi, ale za doniesienie do prokuratury, według którego tygodnik "Wprost" działa w grupie przestępczej publikującej nielegalne podsłuchy.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail