Kamila Biedrzycka: Czy targana wewnętrznymi konfliktami koalicja Zjednoczonej Prawicy dotrwa do wyborów w 2023 r.?
Michał Woś: Zjednoczona Prawica to bardzo dobry projekt polityczny, co stwierdzili nie politycy, ale Polacy w 2019 r. kiedy dali nam historycznie duży mandat przy bardzo wysokiej frekwencji. Natomiast jak w każdej rodzinie, jak w każdej sytuacji kiedy ludziom na czymś zależy zdarzają się pewne różnice zdań. Są rzeczy, które nas bardzo łączą, ale są też rzeczy, które nas dzielą. I mówimy o tym otwarcie. Pan premier Mateusz Morawiecki popełnił błąd na trzech kolejnych szczytach europejskich, kiedy zgodził się na radykalne podwyżki cen energii dla Polaków, bo właśnie z tym się wiążą redukcje emisji CO2.
- W każdej koalicji dochodzi do różnicy zdań, ale wy się różnicie w sprawach fundamentalnych. Oskarżacie premiera własnego rządu o sprzedaż polskiej suwerenności. Można funkcjonować w jednej koalicji oskarżając Mateusza Morawieckiego o takie rzeczy?
- Liderem Zjednoczonej Prawicy jest Jarosław Kaczyński, który Zjednoczoną Prawicę tworzy wspólnie ze Zbigniewem Ziobrą i Jarosławem Gowinem. My się zgadzaliśmy na wspólny program z 2019 r., w którym jest chęć zmiany unijnej polityki klimatycznej tak, żeby uwzględniała polski kontekst. A nie na takie zaostrzenie redukcji, które spowoduje radykalny wzrost cen dla ludzi. Jako Solidarna Polska chcemy walczyć właśnie o sprawiedliwość dla ludzi i o suwerenność. Nie możemy się zgodzić na przenoszenie decyzyjności z Warszawy do Brukseli. To są kwestie fundamentalne i dlatego mówimy o tym głośno.
- Dlatego powtórzę pytanie: jak przy tak fundamentalnych różnicach zdań można nadal funkcjonować w jednym rządzie? A może Solidarna Polska po prostu chciałaby zmiany premiera?
- Współtworzymy rząd, bo to jest nasza odpowiedzialność. To obiecaliśmy Polakom. Od zawsze mówiliśmy i nadal mówimy, że najlepszym premierem byłby pan prezes Jarosław Kaczyński. Natomiast jest to decyzja PiS kogo desygnuje na premiera…
- Jak pan może z czystym sumieniem być w rządzie, którego premier wg pana sprzedaje suwerenność Polski?
- Solidarna Polska rzeczywiście dyskutowała na zarządzie, czy powinna pozostać w rządzie czy nie i podstawowym argumentem „za” jest chęć bronienia polskiej racji stanu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z rozporządzeniem ograniczającym decyzyjność Warszawy. Jesteśmy profesjonalnymi politykami i trzeba działać możliwie skutecznie. Chcielibyśmy też dokończyć drugi etap reformy wymiaru sprawiedliwości, także zatrzymanej przez politykę europejską. Mamy nadzieję, że lada dzień będziemy mogli zaprezentować kolejne założenia tej reformy, po to, żeby przyspieszyć postępowania sądów i żeby ludzie mieli poczucie pełnej sprawiedliwości kiedy z nich wychodzą.
- Wygląda na to, że będziecie przed TSUE występować przeciwko własnemu premierowi, który ustalenia szczytu nazwał największym sukcesem od lat.
- No i tutaj jest ten punkt niezgody między nami. My występujemy w interesie Polski i to jest stanowisko całego rządu. Ale co do oceny tego szczytu rzeczywiście się różnimy. To nie był sukces, to była porażka.
- Czy Solidarna Polska jest gotowa na samodzielny start w ewentualnych przedterminowych wyborach?
- Umówiliśmy się z Polakami na rządy do 2023 r. w ramach Zjednoczonej Prawicy (…) jeśli nie będzie Solidarnej Polski, to kto będzie w tym rządzie? PSL? No proszę bardzo! (…) musimy brać wszystkie możliwe warianty pod uwagę, bo jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi. Jesteśmy gotowi na każdy scenariusz: i na pozostanie w Zjednoczonej Prawicy, i na bycie w konstruktywnej opozycji i na przedterminowe wybory. Ale tego nikt nie chce.