Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Wolność przekonań i jej granice

2019-06-28 6:42

Załóżmy, że ktoś prowadzi lewicową gazetę. Może nie jakoś ostrą ideologicznie, ale wrażliwą społecznie. Gazetę, której głównym przesłaniem jest obrona ludzi biednych i krytyka liberalizmu gospodarczego. Pewnego dnia do redakcji przychodzi facet w eleganckim garniturze i mówi wprost: „Dam wam milion dolców, ale musicie wydrukować cykl artykułów promujących globalizację, liberalizm, plan Balcerowicza.

Załóżmy, że ktoś prowadzi lewicową gazetę. Może nie jakoś ostrą ideologicznie, ale wrażliwą społecznie. Gazetę, której głównym przesłaniem jest obrona ludzi biednych i krytyka liberalizmu gospodarczego. Pewnego dnia do redakcji przychodzi facet w eleganckim garniturze i mówi wprost: „Dam wam milion dolców, ale musicie wydrukować cykl artykułów promujących globalizację, liberalizm, plan Balcerowicza. Właściciel lewicowej gazety ma kilka rozwiązań. Może pieniądze wziąć, wydrukować reklamowe teksty, a obok cykl materiałów prezentujących drugą stronę. Może ideały schować na bok i zmienić linię gazety. Może wreszcie grzecznie, ale stanowczo odmówić. To prawo wydawcy. Oczywiście idealnie, jeśli szanuje on zdanie innych członków redakcji. Jednak to sprawą owej redakcji jest to, jakie firmy się w niej reklamują. Choć poglądów lewicowych nie mam, jestem ostatnią osobą, która krytykowałaby lewicową gazetę za obronę własnej linii i odmowę zamieszczenia reklamy sprzecznej z jej wartościami. Dlaczego to piszę? Ano dlatego, że przez Polskę przetoczył się ostry spór o postępowanie drukarza, który odmówił wydrukowania ulotki promującej LGBT. Sprawa oparła się o sąd a nawet Trybunał Konstytucyjny. „Kiedyś ktoś może odmówić wydrukowania ulotki Kościołowi katolickiemu, bo uzna go za sektę” – napisał jeden z publicystów oburzonych działaniem drukarza. Ma rację, bo kiedyś ktoś może odmówić drukowania katolickich ulotek. Ale… dopóki nie ma monopolu jednej drukarni, nie widzę w tym problemu. Drukarz o poglądach prawicowych niech drukuje katolickie katalogi, a ten poglądach liberalnych plakaty i ulotki LGBT. Obaj zarobią, a nie będą mieli poczucia, że robią coś sprzecznego z własnymi wartościami. Oczywiście, jest pewna granica. Gdyby do wspomnianego drukarza przyszedł homoseksualista, chcąc zareklamować najlepszy w mieście zakład weterynaryjny, a ten mu odmówił z uwagi na orientację seksualną, byłoby to niedopuszczalne. Podobnie jak odmowa wydrukowania reklamy stomatologa za to, że ten jest praktykującym katolikiem. Jednak ulotka ruchów LGBT niesie za sobą pewną ideologię, z którą drukarz nie musi się zgadzać. I nie powinien być zmuszany do jej wspierania. Podobnie jak zwolennicy lewicy nie powinni być zmuszani do wspierania liberalizmu. Na tym chyba polega wolność.