Super Opinie - Tomasz Walczak Putin

i

Autor: SE foto AP

Wojna Putina z Ukrainą wisi w powietrzu. Ale nie jest jedyną opcją Putina - pisze Tomasz Walczak

2022-01-21 8:23

Putin szykuje się do wojny przeciw Ukrainie - od kilku miesięcy obserwujemy międzynarodowy dramat, który rozgrywa się wokół naszego wschodniego sąsiada i boimy się, czy groźby inwazji Rosji się spełnią. Jak zwraca uwagę dziennikarz "Super Expressu" Tomasz Walczak, nie tylko nie wiadomo, czy Putin naprawdę chce najechać Ukrainę, ale jeszcze dla agresywnej retoryki Kremla wyjściem ze sporu z Zachodem jest nie tylko zbrojna agresja.

Ukraiński dylemat Putina

Joe Biden jest pewny, że Rosja najedzie Ukrainę. W środę amerykański prezydent na konferencji prasowej mówił, że do ataku Putina dojdzie, bo ten znalazł się w miejscu, gdzie musi coś zrobić. Czy to będzie jednak agresja zbrojna?

Problem z odpowiedzią na to pytanie jest o tyle trudny, że Putin nadal zdaje się nie do końca wiedzieć, co zrobić, i dostosowuje swoje cele do aktualnych okoliczności. Te ciągle się zmieniają, a on otwiera sobie kolejne opcje. W kolejnych działaniach Rosji Ukraina raz wydaje się być celem samym w sobie dla imperialnych odruchów Putina, innym razem środkiem do celu, jakim jest przebudowanie pozimnowojennego porządku w Europie. Próby zmuszenia Zachodu do koncesji na rzecz obsesji Putina spełzły na niczym, a sam Kreml wydaje się być rozczarowany, że nic się ugrać nie udało. Wraca więc presja na Ukrainę.

Zachód stawia sprawę jasno. Wbrew histerii naszej prawicy nie sprzedał Putinowi Ukrainy i zapowiada ostrą reakcję na każdą próbę przekroczenia granicy ukraińskiej przez Rosjan. Niemcy w swojej polityce wobec Moskwy wydają się odchodzić od ugodowej postawy Merkel. Administracja Bidena, nawet jeśli sam amerykański prezydent wyraża się bałamutnie, mówi jasno o braku tolerancji na jakąkolwiek agresję. Kremlowi nie udało się zburzyć jedności Zachodu w tej sprawie, na co wyraźnie liczył. W tej sytuacji najazd na Ukrainę wydaje się nie wchodzić w grę. Ale Biden ma rację – Putin „musi coś zrobić”, bo stworzył sytuację, w której musi coś ugrać, by pokazać swoją sprawczość i siłę, przed którą zadrży Zachód. Szczekanie bez gryzienia będzie oznaką słabości Putina – i dla niego, i dla sporej części rosyjskiego społeczeństwa.

Na szczęście w sukurs przychodzi mu koncesjonowana opozycja z obozu komunistycznego Zjuganowa. Jego ludzie wzywają – bez wątpienia za zgodą i namową Kremla – do uznania niepodległości samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy, które stworzyła Rosja po 2014 r. To otwarcie nowych możliwości dla Putina, który może wykorzystać ten apel, by uderzyć w Ukrainę bez interwencji rosyjskiej armii i zdecydowanej odpowiedzi Zachodu. Taka kremlowska intryga, by mieć ciastko i zjeść ciastko.

Trudno przesądzić, że tak zakończy się rosyjskie awanturnictwo, czy jednak Putin pójdzie na zwarcie z Zachodem i Ukrainę zaatakuje, spodziewając się, że ten swoich gróźb wobec Rosji nie spełni. Choć to utarty slogan, to sytuacja jest naprawdę dynamiczna i do czego doprowadzi, nie jest dziś w stanie przewidzieć nikt. Nawet sam Putin.

Express Biedrzyckiej - gen. Mirosław Różański: Konflikt totalny nie jest Rosji na rękę