Alina Makarczuk pochodzi z Równego w Ukrainie, ale od lat mieszka w Polsce. Jest dziennikarką radiową i telewizyjną. Od kilku lat pracuje w Radiu Eska. Jaka sama mówi, od kiedy zaczęła się wojna na Ukrainie, jej misją jest głośne mówienie o tym, co naprawdę dzieje się w Ukrainie. - Obawiam się, że inaczej winni tej wojny i popełnianych tam zbrodni nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności - powiedziała Alina Makarczuk, rozpoczynając swój nowy program "UkrALINA" w "Super Expressie".
Gościem pierwszego odcinka była Natalia Panchenko, aktywistka społeczna, założycielka Fundacji Euromajdan Warszawa i współorganizatorka akcji blokowania TIR-ów na polsko-białoruskiej granicy. Aktywiści nie godzą się na to, że mimo nałożonych na Rosję sankcji, które są skutkiem wywołanej wojny na Ukrainie, handel z tym krajem nadal się odbywa. Akcja rozpoczęła się 12 marca.
- Robiliśmy już blokady na przejściu granicznym między Polską a Niemcami, bo wiemy, że to Niemcy, Francja i Włochy wstrzymują cały czas decyzję Unii Europejskiej, aby zawiesić handel z Rosją (..) Robimy te blokady, bo nie możemy godzić się na to, aby w czasie wojny na Ukrainie, w czasie ludobójstwa, które tam się dzieje, kraje unijne tę wojnę sponsorowały - mówiła Natalia Panchenko.
Z jej relacji wynika, że reakcje kierowców TIR-ów na protest są bardzo różne. Niektórzy rozumieją i mówią, że mogą stać w kolejkach, inni, np. rosyjscy kierowcy wprost stwierdzają, że wojna Ukraińcom się należy. - Pytaliśmy dlaczego. A oni mówili, że po prostu dlatego, że jesteśmy Ukraińcami i to nie jest żadna wojna. A polscy kierowcy jak reagowali na protest i blokadę granicy? - Jedni się wkurzali, bo interesują ich tylko pieniądze, inni się solidaryzowali z nami i zostawiali samochody, wracali do domu - mówiła w programie "UkrALINA".
CZYTAJ TAKŻE: Wszystkie fanaberie Putina. Złoty sedes mówi o nim wiele! "Ma osobowość zamkniętą..."
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Putin przeraźliwie PŁAKAŁ po tym, gdy ZABIŁ pierwszy raz. "Nie można było tego płaczu zapomnieć"
Natalia Panchenko nie ukrywa, jak bardzo przeżywa wojnę na Ukrainie, w swojej ojczyźnie. Zdjęcia z masakry w Buczy i Irpieniu jej się śniły. W programie "UkrALINA" mówiła wyraźnie poruszona:
- Dwie noce nie mogłam spać po tym, jak zobaczyłam zdjęcie dwuletniej dziewczynki. Dziecku, które ma dwa lata, mama napisała na plecach, długopisem: imię, nazwisko, datę urodzenia i numer kontaktowy do rodziców. Napisała to dlatego, że jeżeli matkę czy ojca lub oboje rodziców zabiją, a dziecko ktoś odnajdzie, żeby ludzie, którzy je znajdą, wiedzieli, kim ono jest. (...) Mam tylko jedno pytanie do polskich przewoźników, którzy nadal handlują z Rosją: czy gdybyście wy musieli coś takiego na plecach swojego dziecka pisać, to nadal byście z Rosją handlowali?
Dziennikarka Alina Makarczuk pytała, kiedy protest na polsko-białoruskiej granicy - związany z wojną na Ukrainie - dostrzegł polski rząd i politycy. - Drugiego dnia blokady widzieliśmy, że politycy nas zauważyli. Najpierw rzecznik rządu, a potem premier Mateusz Morawiecki wypowiedzieli się, że Polska się na to nie godzi. Za tydzień pojawiło się oficjalne oświadczenie premiera Morawieckiego z apelem do Unii Europejskiej - mówiła Natalia Panchenko.
Aktywistka postawiła tezę, że "Niemcy wspierają Rosję, bo tam są ogromne interesy i układy polityczne, które strasznie ciężko złamać, bo nawet kiedy dzieją się straszne rzeczy, kiedy dochodzi do ludobójstwa, politycy mają problem. Z mówieniem jeszcze jakoś im wychodzi, ale z robieniem bardzo słabo".
Czy akcja blokowania TIR-ów odniosła sukces? Kolejka samochodów już po trzech dniach miała długość ok. 50 km. - Kiedy udowodniliśmy, że sankcje okazały się dziurawe, politycy zaczęli problem zauważyć. Teraz czekamy na decyzje. (...) U nas giną ludzie. Żeby ci ludzie nie ginęli, Rosja musi nie mieć pieniędzy na broń, rakiety. A dopóki Unia Europejska tam towary swoje wysyła, dopóty wspiera gospodarkę rosyjską, a Putin pieniądze na bomby będzie miał - podkreśliła Panchenko.
A Alina Makarczuk dodała, że akcja blokowania TIR-ów na granicy jest przykładem, że "ukraińska mniejszość etniczna ma wpływ na decyzje podejmowane przez rządy europejskie".
ZOBACZ TAKŻE: Gdzie jest prawdziwa matka Putina? Dziennikarka zdradza: Jest izolowana, za kratami
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Masakra cywilów w Buczy na Ukrainie! Zmasakrowane ciała są wszędzie. ZDJĘCIA
Alina Makarczuk jest dziennikarką radiową i telewizyjną. Od kilku lat pracuje w Radiu Eska. Jest reporterką i od dwóch lat przygotowuje audycje w Esce Braniewo w języku ukraińskim dla obecnej tam mniejszości. Obecnie pracuje również przy nowym projekcie tj. radiu internetowym dla przebywających w Polsce Ukraińców. Radio Z Wami FM rozpoczęło nadawanie 2 tygodnie temu.
W ramówce radia Z Wami FM znalazły się serwisy informacyjne, wywiady oraz użyteczne poradniki dla przybywających do Polski uchodźców wojennych. Wszystkie audycje są realizowane w języku ukraińskim, a w oprawie muzycznej stacji znalazły się najpopularniejsze ukraińskie przeboje.
Trzon redakcji tworzą doświadczeni dziennikarze ukraińscy:
- Alina Makarczuk (dziennikarka Radia Eska, współpracowniczka TVN24),
- Elżbieta Sidorova (dziennikarka magazynu „Forbes Ukraine”),
- Oleh Bilecki (dziennikarz radiowy i telewizyjny, prowadzący wiadomości w informacyjnej stacji telewizyjnej Ukraina24).
Paweł Szaniawski, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Rozgłośni Radiowej w Elblągu, które realizuje projekt, zapowiada rozwój programowy stacji. – Pojawiają się pierwsze radiowe inicjatywy z informacjami i poradami dla uchodźców, choćby tych czekających w kolejkach na wjazd do Polski, ale potrzeba czegoś więcej, a radio powinno im towarzyszyć przez cały dzień, dostarczać także ukraińskiej muzyki, lżejszej komunikacji oraz wyważonego humoru, który pomoże im opanować lęki, słowem, po prostu z nimi być – wyjaśnia Szaniawski.
Radia Z Wami FM można posłuchać na stronie internetowej: https://zwamifm.pl/