Korespondenci Polskiej Agencji Prasowej relacjonują, jak w tej chwili wygląda w Kijowie. W czwartek, 24 lutego, około południa centrum stolicy Ukrainy było opustoszałe. "Nieliczni widoczni na ulicach ludzie mieli ze sobą walizki lub plecaki. Większość sklepów i restauracji jest zamknięta, tylko pod aptekami i bankomatami tworzą się kolejki". Niektórzy niosą ze sobą transportery dla zwierząt, inni zapasy wody, papieru toaletowego i żywności, które udało się im zdobyć w nielicznych otwartych jeszcze sklepach. Większość jednak robi wszystko, by wydostać się ze stolicy, a to nie jest łatwe, bo od rana główne arterie Kijowa są zakorkowane. "Przyjechaliśmy z Charkowa, w którym słyszeliśmy wybuchy. W Kijowie zatrzymaliśmy się na odpoczynek i później ruszamy dalej na zachód" - powiedziała dziennikarzom jedna z rodzin z dziećmi. Uciekają też 24-letnia Maria i 27-letnia Kristina - chcą się przedostać do Polski. Oksana, matka 3-letniej córeczki na razie chce wraz z dzieckiem po prostu wydostać się z Kijowa, co zrobi dalej, jeszcze nie wie. W czwartek po południu ogłoszono w Kijowie alarm przeciwlotniczy. Cztery stacje metra przeznaczono na schrony!
CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Te miasta i obwody padają. Są opanowane przez wojska rosyjskie!
Czy obywatele Ukrainy mają dokąd uciec? Kolejne kraje deklarują wsparcie dla uchodźców. Polska spodziewa się ich dużego napływu, zapewnienia o pomocy dla naszego kraju płynie między innymi z Portugalii, która mówi, że jest gotowa na przyjęcie do siebie obywateli Ukrainy. O wsparciu mówią także przedstawiciele Słowacji i Niemiec, a także całej Unii Europejskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Świat POTĘPIA rosyjski atak, ale nie Chiny! "To nie jest inwazja"