Wojciech Jabłoński: Walka frakcyjna nie opłaca się PO

2011-07-28 4:00

Balans sił między frakcjami Platformy a Donaldem Tuskiem został zachowany.

"Super Express": - Kończy się układanie list wyborczych PO. Dla obserwatorów sceny politycznej to zawsze wgląd w kuchnię polityczną, którą liderzy partyjni woleliby ukryć. Co nam ten proces mówi o wewnętrznych układach w rządzącej partii? Któraś z frakcji zyskała? Któraś straciła?

Dr Wojciech Jabłoński: - Nie rozpatrywałbym tego w kontekście walk frakcyjnych. W PO obwiązuje system, w którym o wszystkim decyduje lider. Gdyby któraś z frakcji próbowała zająć miejsce Donalda Tuska, cała Platforma poszłaby w dół. Zachowany zostaje więc balans sił, bo konflikt wewnętrzny partii rządzącej po prostu się nie opłaca.

- Trwa jednak twarda walka o to, by na listy wyborcze wprowadzić jak najwięcej swoich ludzi.

- Trzeba pamiętać, że boje personalne, jeśli już się toczą, to wokół partyjnych płotek. Osób, które są w jakimś sensie przedłużeniem politycznych rąk czy Schetyny, czy Grabarczyka. Jednak zarówno Tusk, jak i Schetyna czy Grabarczyk wiedzą doskonale, że jeżeli te przepychanki posunęłyby się za daleko, tylko zaszkodziłyby one partii.

- Ciekawe jest jednak to, że PO znalazła miejsce dla polityków SdPl, którzy na listach mają zająć miejsca ludzi ze Spółdzielni Grabarczyka. Czyżby pozycja ministra infrastruktury i jego zauszników osłabła, a Tusk chce im zagrać na nosie?

- Wydaje mi się, że jeżeli Tusk chciałby zagrać Grabarczykowi i jego ludziom na nosie, to po prostu pozbyłby się pana ministra z rządu. Moim zdaniem, jeśli ta informacja o starcie działaczy SdPl się potwierdzi, będzie to bardziej wskazywało na kontynuowanie polityki otwierania się na różne środowiska, niż chęć pokazania Spółdzielni, że nie są tacy silni, jak myślą.

- To ważniejsze niż osłabienie frakcji?

- Z walk frakcyjnych, jak już wspominałem, niewiele dobrego może dla partii wyniknąć. Natomiast na takim wtykaniu płotek, ale z innych środowisk politycznych można, jak pokazuje przykład PO, zyskać.

- Swego czasu mówiło się o grupie popleczników Tuska, którzy wiernie przy nim stali. Z czasem okazało się, że niewielu ich zostało i dlatego oparł się na ludziach Grabarczyka.

- Myślę, że on nadal ma tych ludzi. Siła Tuska w żadnym wypadku nie wynika z przepychanek między frakcjami. Przede wszystkim jednak dopóki daje stołki, żadna z sił wewnętrznych nie będzie się starała z nim stawać w szranki. Natomiast jeśli nagle poparcie dla PO spadnie, wtedy będziemy mogli zapomnieć o Tusku i możemy mówić o walkach frakcyjnych.

- Najbardziej tajemniczą sprawą ostatnich rozdań na listach wyborczych jest sprawa rzecznika klubu PO Krzysztofa Tyszkiewicza. Niespodziewanie zniknął on zupełnie z list wyborczych, bo nie spełnia standardów partyjnych. Rozumie pan tę grę?

- Jest to na tyle marginalna postać, że zupełnie nie przywiązywałbym wagi do tego, co się wydarzyło.

- To trzecia liga polityczna, której bez większych zawirowań można się pozbyć?

- Nie ten garnitur polityczny. I tyle.

Dr Wojciech Jabłoński

Politolog