Dr Wojciech Jabłoński

i

Autor: East News

Wojciech Jabłoński: Łapcie się za portfele

2013-02-21 3:00

Zmiany w rządzie premiera Donalda Tuska w ocenie Wojciecha Jabłońskiego.

"Super Express": - Zmiany w rządzie premier zapowiadał jako ciekawe. Kiedy je ogłosił, miał pan wrażenie, że faktycznie jest ciekawie?

Dr Wojciech Jabłoński: - Najciekawsze wydaje się przesunięcie w hierarchii ministra Rostowskiego.

- Które oznacza?

- Mniej więcej tyle: Polacy, łapcie się za portfele.

- Faktycznie, wygląda na to, że premier nagradza Rostowskiego za politykę zaciskania pasa i, mówiąc obrazowo, łupienie Polaków.

- To nie tylko nagroda za dotychczasową politykę fiskalną, ale także zachęta do kolejnych cięć i zwiększania obciążeń obywateli. Tak bym rozumiał ten awans. Nie rozumiem natomiast, czemu Tusk na podobnych zasadach nie awansował minister rozwoju regionalnego. W kontekście tuskobusowo-propagandowej ofensywy byłoby to doskonałe posunięcie.

- Mógłby wtedy zdyskontować sukces rządu w Brukseli - jedyny przecież, który w ostatnim roku miał mu się przydarzyć?

- Dokładnie tak. Na prowincji mógł- by odcinać kupony od brukselskich funduszy. Mógłby za pomocą minister Bieńkowskiej opowiadać, czego to rząd ludziom nie zbuduje, i ją ewentualnie obciążać za niedostatki polityki inwestycyjnej.

- Ale wicepremierem został Rostowski...

- Cóż, to tylko potwierdza tezę, że obecny rząd Tuska to gabinet przede wszystkim medialnych gwiazd i że w zasadzie jedyną osobą, której premier merytorycznie ufa, jest Jacek Rostowski. Tusk chwyta się zresztą ostatniej - merytorycznej właśnie - deski ratunku. Będzie traktował ministra finansów jako tarczę przed atakami. Czego by o Rostowskim nie mówić, to jednak jako jeden z nielicznych członków rządu zna się na tym, co robi. W razie ataków, będzie mógł się nim bronić. Kiedy trzeba będzie podnosić podatki, zawsze można obciążyć tym Rostowskiego, a temu jest wszystko jedno, czy się go lubi czy nie.

- A co z Cichockim? Jego przejście z MSW do KPRM to degradacja?

- Postawiłbym inne pytanie: czy premier czuje się mało bezpiecznie, że woli mieć Cichockiego u swojego boku? (śmiech) A tak poważnie, to mam wrażenie, że MSW jest traktowane przez Tuska jako zabawka, którą raz daje, raz zabiera. Teraz stwierdził, że Cichocki już się nacieszył swoim resortem i trzeba go trochę rozruszać w kancelarii. Podobnie jak Arabski będzie pełnił funkcję zderzaka i chronił premiera przed różnymi nieprzyjemnościami z zewnątrz. Poza tym, da to pewną kontrolę nad Cichockim, który w MSW mógł obrosnąć w piórka, mając w ręce tak ważny resort.

- Teraz za Cichockiego przychodzi Bartłomiej Sienkiewicz - postać szerzej nieznana, choć na początku lat 90. budował polskie służby.

- Z jednej strony to decyzja zupełnie niezrozumiała, ale z drugiej trzeba patrzeć na tę nominację jako przyjście do rządu kolejnego zderzaka. Sienkiewicz będzie kolejnym po Cichockim nierozpoznawalnym człowiekiem, który przychodzi do resortu. W razie czego będzie łatwo go wymienić.

- Widzi pan w tym wszystkim jakiś głębszy zamysł premiera?

- Zmiany w rządzie pokazują hierarchię resortów według premiera - które z nich są dla niego ważniejsze, a które trochę mniej. Widać też, że nominacje w jego autorskim rządzie mają służyć premierowi w relacjach z mediami i opinią publiczną. Pogłębiają to, co Tusk zapoczątkował w drugiej kadencji - zdejmują z niego odium odpowiedzialności za działalność poszczególnych ministerstw.

- A jak pan ocenia całe to zamieszanie z zapowiedzią zmian w rządzie? Premier narobił apetytu opinii publicznej, a skończyło się w sumie na kosmetycznych zmianach.

- To typowe danie, które nam się serwuje, a które można nazwać tuskowym przekładańcem. Raz premier zapowie jakąś ofensywę - np. walkę z kibolami czy dopalaczami - której nie doprowadza do końca, a raz zaczyna mówić o zmianach personalnych. Media mają temat do rozważań, a jego współpracownicy muszą żyć myślą, że w każdej chwili mogą stracić swoje stanowisko.

Dr Wojciech Jabłoński

Politolog, UW

Nasi Partnerzy polecają