"Super Express": - Z pańskiej ostatniej rozmowy z "Super Expressem" wynika, że nie jest pan zaskoczony wyrokiem sądu w sprawie Ryszarda Boguckiego i "Słowika"?
Wojciech Czuchnowski: - Tak, mówiłem, że ta wersja łódzka śledztwa w prokuraturze przekonuje mnie znacznie bardziej niż warszawska.
- Kilkanaście lat pracy prokuratury i okazuje się, że oskarżenie jest słabe. To klęska państwa w wyjaśnianiu tej sprawy?
- Powiedziałbym, że klęska prokuratury, a nie państwa czy wymiaru sprawiedliwości. Podkreślił to zresztą sędzia, uzasadniając wyrok. Kilkanaście lat śledztwa i, jeżeli nie uznamy za wiarygodną wersji proponowanej w Łodzi, to okazuje się, że jesteśmy w punkcie wyjścia. Nadal nie wiemy, dlaczego Marek Papała zginął ani kto go zabił. Sąd poddał też miażdżącej krytyce brak koordynacji dwóch śledztw w Łodzi i Warszawie. Wziął też pod lupę metody pracy prokuratury...
- Podkreślmy, że tej w Warszawie.
- Tak. I zdaniem sądu ukrywała ona pewne zeznania, nie umieszczała niewygodnych dla siebie kwestii w protokołach zeznań, gdyż nie potwierdzały jej linii śledztwa. Jeżeli ten wyrok się uprawomocni, to prokuratorzy powinni być chyba z tego rozliczeni.
- Śledztwo w sprawie Marka Papały prowadzone było za rządów kilkunastu ministrów z różnych partii. Jaką winę ponoszą oni w tej sprawie?
- Ostatnia sprawa dotyczy prowadzenia dwóch równoległych śledztw, nieprzekazywania sobie nawzajem materiałów dowodowych. To ewidentnie kwestia nadzoru prokuratora generalnego. Wcześniej w pewnym momencie stało się chwytliwe robienie głównego oskarżonego z Edwarda Mazura.
- Dlaczego chwytliwe?
-Kojarzony był ze środowiskami lewicy, więc uderzyłoby to jakoś w SLD. Przewijało się to przy próbie ekstradycji Mazura z USA. Minister Ziobro bardzo chętnie to firmował.
- Wyciągnięto jakieś wnioski z nieudanej ekstradycji? W końcu dzisiejszy finał przed sądem sprawa znalazła już po 6 latach rządów następców Ziobry, który ministrem był dwa lata.
- Jakieś wnioski wyciągnięto, skoro pojawiło się śledztwo w Łodzi. Z czego wynikła tzw. wersja łódzka zabójstwa gen. Papały. Była to chyba reakcja właśnie na opinię sądu w USA, który zdyskredytował osiągnięcia warszawskich prokuratorów w zakresie materiału dowodowego.
- Sprawa łódzka nie zakończy się blamażem, tak jak ta w Warszawie? To w końcu zeznania jednego złodzieja samochodów...
- Rzeczywiście jest tu problem, że to kolejna sprawa oparta na zeznaniach świadka koronnego, który oskarża Igora Ł. "Patyka" o to, że podczas kradzieży samochodu zastrzelił generała. W wersji łódzkiej mamy przynajmniej coś, co można uznać za motyw. Owszem, ten motyw jest dość banalny i może wielu osobom nie wydawać się przekonujący. Szef policji ginie przy banalnej kradzieży. Ale jest motyw, grupa przestępcza itd. W warszawskim śledztwie brakowało tego od początku.
Wojciech Czuchnowski
Dziennikarz śledczy "Gazety Wyborczej"