Wobec Niemców nie musimy mieć kompleksów

2009-11-27 8:08

Bilans polsko-niemieckiego sąsiedztwa - debatę "SE" podsumowującą 20 lat przemian w Europie po upadku komunizmu rozpoczyna były ambasador Polski w Niemczech Janusz Reiter

"Super Express": - 20 lat temu Polskę i Niemcy połączył ciąg wydarzeń zapoczątkowanych w naszym kraju. Jak pan ocenia pierwszy okres sąsiedztwa między rodzącą się III RP a jednoczącymi się Niemcami?

Janusz Reiter: - To czas wyjątkowy, ponieważ interesy obu narodów były wtedy zgodne, co się w przeszłości nie tak często zdarzało. Potem rozpoczęła się rzeczywistość codziennej polityki. Uważam, że dziejową szansę daną nam w 1989 r. dobrze wykorzystaliśmy. Robiąc bilans ostatnich 20 lat i wracając pamięcią ku początkom tego okresu, przypominamy sobie przecież, że chodziło o to, żeby zjednoczenie Niemiec nie zamknęło zmian w Europie, tylko żeby je otworzyło; i aby dynamika, którą w środku Europy uruchomił proces jednoczenia tego kraju, pracowała też na naszą korzyść. Od lat jesteśmy członkami NATO i UE - zatem udało się. A mogło być tak: Niemcy się jednoczą, a zmiany w naszej części Europy albo w ogóle się nie udają albo odbywają się znacznie wolnej. To, że rozegrał się pomyślny scenariusz, jest efektem - a zarazem dowodem - dobrej współpracy polsko-niemieckiej w tym czasie.

- Gdy w Berlinie padał mur, część opinii publicznej w Polsce obawiała się, że Niemcy proces jednoczenia uznają za zamknięty dopiero wtedy, gdy Odra stanie się wewnętrzną rzeką Niemiec...

- Kwestia granic była przesądzona, należało ją tylko potwierdzić traktatem granicznym. Tak też się stało.

- Co nie zmienia faktu, że 1/3 terytorium współczesnej Polski obejmuje ziemie, na których przez setki lat mieszkali Niemcy i na których pozostało ich materialne dziedzictwo.

- Dziś nie ma uzasadnień politycznych ani prawnych, żeby ktokolwiek domagał się zwrotu majątków na polskich ziemiach zachodnich i północnych. Choć jest w Niemczech niewielka grupa ludzi, która twierdzi inaczej - ale nie odgrywa ona istotnej roli politycznej. Dla ludzi, którzy odczuwają ból i żal z tego powodu, mam jedną odpowiedź: granica między Polską a Niemcami jest otwarta.

- Kohl, Schroeder, Merkel - który z kanclerzy prowadził politykę najbardziej zbieżną z polskim interesem?

- Helmut Kohl to upadek muru i traktat graniczny - pozostanie postacią symboliczną. Pochodząca ze wschodu Angela Merkel jest, to taki paradoks, w swoim myśleniu bardzo zachodnia - nastawiona pozytywnie nie tylko do integracji europejskiej, ale też do USA. To nurt myślenia, który najwięcej w Niemczech zmienił. W naszym interesie leży, aby był kontynuowany. Gerhard Schroeder naraził się nam swoim zaangażowaniem na rzecz rurociągu Nord Stream. To było niefortunne. Ale nie możemy zapomnieć jego zasług w sprawie odszkodowań dla polskich robotników przymusowych.

- Gazociąg Północny powstanie. Czy skończy dobrą passę w stosunkach polsko-niemieckich?

- Gazociąg oceniamy negatywnie, ale to nie przekreśla przecież współpracy z Niemcami. Współpracy nawet w dziedzinie energetyki. Jeszcze ważniejszym elementem naszej polityki bezpieczeństwa energetycznego musi być budowanie powiązań z naszymi sąsiadami, bo im bardziej będziemy zintegrowani z ogólnoeuropejską siecią energetyczną, tym lepiej dla nas.

- Kto jest ważniejszy dla strategów w Berlinie: Polska czy Rosja?

- Najważniejsze jest nie dopuszczać do sytuacji, w których Niemcy muszą dokonywać takiego wyboru! To wybór fałszywy. Polska jest sojusznikiem Niemiec w NATO i sąsiadem w UE. W naszym interesie leży nakłanianie Niemiec do prowadzenia takiej polityki, która jest zgodna także z naszymi interesami. Czy mamy na to wpływ? Uważam, że mamy. Możemy zachęcać Niemcy do tego, aby podążały za swoimi dobrymi odruchami. A odruchy gorsze powinniśmy osłabiać. Problem jednak istnieje i Rosja go dostrzega, umiejętnie zabiegając o względy Niemiec.

- Ostatnio wiele mówiło się w mediach, że w Niemczech są równi i równiejsi...

- Z sądów rodzinnych nie należy robić problemu politycznego. Można go rozwiązać na spokojnie. Co się tyczy praw Polaków mieszkających w Niemczech, to 19 lat temu otrzymali dokładnie takie same prawa, jak mniejszość niemiecka w Polsce. Problem polega nie na tym, że nie posiadają oficjalnego statusu mniejszości, lecz na tym, że nie wykorzystują możliwości, które im zaproponowano.

- Czy kiedyś osiągniemy poziom rozwoju Niemiec?

- Moim ideałem nie jest to, aby Polska osiągnęła 100 proc. niemieckiego dochodu - bo nie tylko tym mierzy się jakość życia, tylko żeby była krajem, z którego ludzie są dumni. A duma bierze się z poczucia, że ma się coś ważnego do zaoferowania innym - Europie i światu. Polacy nie mają powodów do kompleksów wobec swoich bogatszych sąsiadów.

- Polki są cenionym materiałem na żonę, Polacy uznawani są za złote rączki. Polska kiełbasa jest bardzo smaczna, polskie kury niosą jajka wolne od pestycydów. Ale chcielibyśmy mieć autostrady, szybką kolej, własną markę samochodów i znane kluby piłkarskie...

- Przypomnijmy sobie, gdzie byliśmy 20 lat temu - jaka przepaść dzieliła nas od Niemiec - a gdzie jesteśmy teraz. To zmiana sensacyjna. Polska i Niemcy należą do jednej strefy cywilizacyjnej. Jesteśmy mniej zamożni, ale przybliżamy się do Niemiec. Nie jest to łatwe, ale w końcu można powiedzieć, że konkurujemy z najlepszym.

Janusz Reiter

Ambasador RP w Niemczech (1990-1995) i w USA (2005-2007), szef Centrum Stosunków Międzynarodowych