"Super Express": - Nie ma pan wrażenia, że powstał pewien chaos informacyjny wokół wyroku w Strasburgu?
Prof. Włodzimierz Marciniak: - To prawda. Bierze się on z nieadekwatnych oczekiwań. Przykładem uproszczonego postrzegania przedmiotu postępowania była publikacja w "Moskowskich Nowostiach". Gazeta mówiła, że Rosja nie odpowiada za zbrodnię katyńską, a nie to przecież było przedmiotem pozwu. Również język uzasadnienia wyroku jest dość skomplikowany, prawniczy...
- Jak pan ocenia wyrok?
- Grupa polskich obywateli postanowiła na drodze prawnej wykazać, że w wielu istotnych punktach Federacja Rosyjska naruszyła prawa człowieka tylko po to, aby nie uznać prawnie tego, co i tak już wszyscy wiedzą. Efekt postępowania oceniam pozytywnie, nawet jeśli trybunał nie orzekł, czy złamano artykuł 2 i wstrzymał się z oceną rosyjskiego śledztwa.
- Nie orzekł, bo nie otrzymał od Rosjan dokumentów ze śledztwa. Już to powinno ich kompromitować.
- Też tak myślę. Rosyjska prokuratura wojskowa nie chciała przesłać uzasadnienia umorzenia śledztwa. Trybunał nie rozumie, co w tym uzasadnieniu może być tajnego, skoro dotyczy zbrodni sprzed 70 lat. Co więcej, rosyjskie prawo wyraźnie mówi, że przedmiotem tajemnicy państwowej nie mogą być przestępstwa popełnione przez organy władzy państwowej. Wygląda więc na to, że Federacja Rosyjska łamie własne ustawodawstwo. Trybunał chyba wykazał absurdalność tej sytuacji.
- A jednak to rosyjskie, a nie polskie władze są wyrokiem usatysfakcjonowane.
- Bo Rosja nie została zobowiązana wprost do wznowienia śledztwa. Ale jest kwestią otwartą, jak postąpi z utajnioną częścią akt. Od tygodnia znamy treść pisma z 2010 roku szefa rosyjskiej prokuratury wojskowej do Dumy o tym, że prokuratura w ogóle nie rozpatrywała winy i odpowiedzialności Stalina i Berii za zbrodnię katyńską. I chyba właśnie to władze rosyjskie chcą utajnić - własną kompromitację. Prokuratura nie brała pod uwagę tego, co wielokrotnie i publicznie przyznawali szefowie państwa rosyjskiego.
- Gdyby trybunał orzekł nierzetelność śledztwa, Rosja musiałaby je wszcząć na nowo?
- Wydaje mi się, że przygotowując się do niekorzystnego wyroku prezydent Miedwiediew zainicjował nowelizację w prawie rosyjskim. Zmiany te wykluczają automatyczne stosowanie postanowień trybunału. Wymagają one jeszcze orzeczeń rosyjskiego Sądu Najwyższego.
- Trybunał nie może więc zmusić Rosji do praktycznych działań?
- Gdy obywatele rosyjscy wygrywali w Strasburgu sprawę przeciwko własnemu państwu, to zasądzano im odszkodowanie. Polscy obywatele nie wystąpili o nie. Zatem tutaj tą "karą" dla Rosji jest w zasadzie samo orzeczenie o złamaniu prawa. Będzie można odtąd powoływać się na nie i wywierać presję na Rosję.
Prof. Włodzimierz Marciniak
Politolog, członek polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych