Włodzimierz Czarzasty rzadko daje się wyprowadzić z równowagi i udaje mu się trzymać nerwy na wodzy nawet podczas wyjątkowo burzliwych obrad Sejmu. Chyba nikt się nie spodziewał, że ten wzruszy się podczas udzielania wywiadu dla Radia Zet...
W czasie rozmowy wicemarszałek Sejmu skomentował między innymi nazwanie kredytu o proc. prostackim pomysłem. - Nie zgadzam się z użyciem słowa „prostacki” i za to słowo przepraszam. To nie jest dobre słowo w polityce - stwierdził.
Polityk podkreślił, że Lewica od lat zwracała uwagę, że dopłacanie do kredytów powoduje wzrost cen mieszkań. - Dopłaty powodują to, że deweloperzy mają teraz najwyższe stawki zysku na poziomie 30 proc., to powoduje wzrost cen mieszkań - powiedział. Według niego kredyt 0 proc. jak na razie nie rozwiązał żadnych problemów.
Jednym z kolejnych tematów było skrócenie czasu pracy tak, by w tygodniu pracować przez 35 godzin.
- Wprowadzenie 35-godzinnego tygodnia pracy jest zwiększy efektywność pracy ludzi. Praca to nie wszystko. Powtarzam jedną rzecz. - Jak byłem młody, to zapieprzałem dzień i noc. O 6:00 wychodziłem do roboty, przychodziłem o 23:00. Przynosiłem pieniądze. Nie pamiętam twarzy swoich dzieci z pierwszego, drugiego, czwartek roku - wyznał. - I już nie będę pamiętał - dodał po chwili.
Te słowa wyraźnie wzruszyły Włodzimierza Czarzastego, w oczach którego pojawiły się łzy i łamał mu się głos. Dopytywany przez dziennikarza, czy się wzruszył, wprost przyznał, że na tak. Temat skwitował stwierdzeniem, że w polityce ostatecznie chodzi o dawanie ludziom szczęścia, a to można zrobić wprowadzając 35-godzinny tydzień pracy.
W naszej galerii zobaczysz, jakim dziadkiem jest Włodzimierz czarzasty: