Czwartek, wczesne popołudnie. Cimoszewicz senior i jego syn, który jest posłem Platformy Obywatelskiej, przyjeżdżają do mieszkania w centrum Warszawy. Junior taszczy ciężką siatkę oraz zgrzewkę wody. – Weszli razem, żywo dyskutowali – relacjonuje nasz informator. – Po chwili parlamentarzysta wyszedł z domu i odjechał – dodaje. Nie ulega wątpliwości, że relacje obydwu panów są wyśmienite. Jednak nie zawsze tak było.
W 2015 r., tuż przed kampanią wyborczą do Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz krytykował decyzję syna o wejściu do polityki: – Na razie nie ma w swoim życiorysie niczego, co mógłby przedstawić jako dorobek własny – stwierdził były premier w TVN. A syn wcale nie pozostawał dłużny ojcu!
– W domu go nie było. Kiedyś zapytałem go, czy cena, którą za jego karierę zapłaciła cala rodzina, była tego warta. Odpowiedział, że ma poczucie, że zrobił rzeczy ważniejsze niż własne życie osobiste – w jednym z tygodników odgryzał się młody Cimoszewicz.
Obecnie panowie zdają się tworzyć jeden front, nie tylko na co dzień, ale i w polityce! W wyborach do Parlamentu Europejskiego Włodzimierz Cimoszewicz startuje z pierwszego miejsca na liście Koalicji Europejskiej w Warszawie. W praktyce Cimoszewiczowie ucieleśniają sojusz SLD i PO.