„Super Express”: - Złośliwi mówią, że jest pan ministrem bezrobocia i zasiłków.
Władysław Kosiniak-Kamysz: - To zawsze jest resort trudny – resort, który musi ogarniać te osoby, które znajdują się w sytuacji utraty pracy; i musimy ich wspierać. Ja się nie obrażam.
Jest pan wysoki, ma pan długie ramiona, więc dużo może pan ogarniać. Teraz musi pan ogarniać już 15 proc. Takie mamy bezrobocie.
Nie, nie, nie! Nie 15, lecz 14,4 proc. Mam nadzieję, że w tym roku to już jest najwyższy poziom. Mam też nadzieję, że w połowie roku na rynku pracy nastąpi nie tylko sezonowe, ale całościowe odwrócenie tendencji.
Też mam taką nadzieję. W grudniu się do pana odezwę w tej sprawie.
Polecam się.
Teraz niech jednak pan wyjaśni, dlaczego na razie bezrobocie rośnie?
Po pierwsze dlatego, że na świecie trwa kryzys ekonomiczny i wywiera on negatywny wpływ również na Polskę. My i tak przechodzimy przez to obronną ręką. Popatrzmy na Hiszpanię, Włochy, Portugalię... nie wspominając o Cyprze. Popatrzmy też na Irlandię.
Irlandia wstaje z kolan.
Ale bezrobocie wśród osób młodych jest tam wyższe niż w Polsce.
Jakie ma pan pomysły, żeby nie rosło?
Aby tworzyć miejsca pracy, prowadzimy działania proinwestycyjne. Gospodarkę trzeba pobudzać, czemu służą takie projekty, jak fundusz pracy, staże, dotacje do własnej działalności gospodarczej. Ważna jest też reforma urzędów pracy.
Akurat one mają dużo pracy.
I muszą działać jeszcze bardziej efektywnie. Efektywność stawiamy jako fundament wszystkich zmian – efektywność zatrudnieniową, efektywność pozyskiwania środków. Ale najważniejszy dla walki z bezrobociem jest wzrost PKB.
Bezrobocie wśród absolwentów wyższych uczelni wynosi 25 proc., pesymiści uważają, że sięgnie niedługo 30 proc. Pan deklaruje chęć pomocy studentom ostatniego roku. Chciałbym poznać konkrety.
To jeden z elementów reformy państwowych służb zatrudnienia. Chodzi o to, żeby już na ostatnim roku studiów dać studentom możliwość pozyskania bardzo nisko oprocentowanej – około 1 proc. – pożyczki z Banku Gospodarstwa krajowego do wysokości około 70 tys. zł, aby młody człowiek mógł otworzyć własny biznes.
Bank już o tym wie, że będzie udzielać tak nisko oprocentowanych pożyczek?
Przedstawiliśmy założenia do tej ustawy, będą one niedługo dyskutowane przez radę ministrów. Chcielibyśmy, aby te rozwiązania weszły w życie od 1 stycznia 2014 r.
Zbuntowały się przeciwko panu matki pierwszego kwartału. Dlaczego 18 marca, skąd ta data?
Wyznaczyliśmy datę na pierwszego września. Z tym, że nie chcieliśmy robić tak, żeby wydłużone urlopy mieli rodzice wszystkich dzieci urodzonych po 1 września, więc rozszerzyliśmy tę grupę idąc najdalej jak się tylko dało.
Tak rozszerzyliście, że skrzywdziliście 80 tysięcy kobiet w ciąży...
Daliśmy szansę kobietom, które urodzą w maju, czerwcu, lipcu, sierpniu...
Ja mówię, że szklanka jest do połowy pusta, a pan, że jest do połowy pełna.
Nie, ja mówię, że jest pełna w trzech czwartych. No dobrze, rozumiem niedosyt matek pierwszego kwartału i rozumiem niedosyt matek czwartego kwartału 2012 r.
A czy istnieje jakiś plan, żeby tym 80 tysiącom matek choć nieco pomóc? Czy może zwyczajnie nie ma?
Zawsze musi być próg odcięcia.
Dziwnie go ustawiliście, oj dziwnie. 18 marca...
Ustawiliśmy go na 1 września. Ale nie chcieliśmy, żeby to było takie cięcie jak siekierą – że zaczyna się dokładnie od tego dnia. Zatem każdy rodzic, który w dniu pierwszego września już będzie na urlopie – choćby to był ostatni dzień urlopu – ma prawo do urlopu wydłużonego.
Chcieliście tak dobrze, że aż was krytykują...
Mogliśmy czekać do pierwszego dnia 2014 r., aby tymi zmianami objąć cały rok, ale uważam, że im szybciej one wejdą w życie, tym lepiej.
Rozmawiał pan ze związkowcami. Przeanalizowaliśmy pana wypowiedzi. Bardzo często używa pan słów „dialog” oraz „dyskusja”. I jak się panu dialoguje i dyskutuje ze związkowcami?
Komisja trójstronna jest ustawowym centrum dialogu społecznego. Jestem zadowolony z tych rozmów. Np. ustawa o ochronie miejsc pracy właśnie dzięki dialogowi społecznemu w komisji trójstronnej i dzięki spotkaniu na Śląsku z komitetem protestacyjnym stała się lepsza.
Dwunastogodzinny dzień pracy – tego obawiają się związkowcy.
Nigdzie nie mówimy o dwunastogodzinnym dniu pracy. Mówimy o dobowych i tygodniowych normach ochronnych, które zostaną utrzymane. Mówimy o możliwości wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy z czterech do dwunastu miesięcy. Po zgodzie pracowników – i to jest ważne.
Związkowcy mówią, ze konsekwencją takich działań może być właśnie dwunastogodzinny dzień pracy.
Konsekwencją takich działań może być utrzymanie setek tysięcy miejsc pracy w Polsce i utworzenie nowych.
Czyli coś za coś? Trzeba będzie ciężko pracować, żeby w ogóle pracować...
Powtarzam, że bez zgody pracowników i porozumienia z pracodawcą nie można wprowadzić wydłużonego okresu rozliczeniowego. Nie jest to z automatu dwunastogodzinny czas pracy.
PSL traci w sondażach.
Dobrze pan wie, że sondaże nigdy nie rozpieszczały PSL. Ale PSL już wielokrotnie wygrywał z sondażami.
Poplotkujmy więc o szefie. Janusz Piechociński w porównaniu z Waldemarem Pawlakiem jest...
To są dwie różne osobowości, dwa różne typy polityków. Janusz Piechociński jest otwartą osobą i wiele rzeczy można z nim szybko uzgodnić. Cenię to.
W Otwartych Funduszach Emerytalnych znajdują się duże pieniądze. Rząd nam je zabierze?
Nie możemy się zgodzić na propozycje towarzystw emerytalnych, że emerytury będą wypłacane przez dziesięć lat. Emerytura ma być dożywotnia i waloryzowana.
Mam takie wrażenie, że na OFE wygrali tylko ci, którzy nim zarządzali. Podziela pan to wrażenie?
Przygotowujemy raport o funkcjonowaniu systemu zabezpieczenia społecznego. Myślę, że to będzie ciekawa lektura.
Pierwsza emerytka dostała z OFE 27 złotych. Dużo czy mało?
Mało.
Chciałbym zauważyć, że ciężko jest przeżyć za 27 złotych.
Tak. Ale pamiętajmy, że to jest emerytura składowa i większa część wypłacanego świadczenia pochodzi z ZUS. W tym konkretnym przypadku zapewne swoją rolę odegrał krótki okres ubezpieczenia w OFE , bo przecież mówimy o jednej z pierwszych osób, które miały wypłacane okresowe emerytury kapitałowe.
Do kin wchodzi film „Układ zamknięty”. Opowiada o polskich przedsiębiorcach niszczonych przez urzędy skarbowe i prokuratorów. Reżyser, Ryszard Bugajski, powiedział, że w trakcie zdjęć zadzwonił telefon z kancelarii premiera Pawlaka z pytaniem: – A o czym jest ten film?... Czy Waldemar Pawlak jest kinomanem?
Na pewno lubi dobre filmy. Ale o przedstawionej przez pana sytuacji pierwszy raz słyszę, więc trudno jest mi ją skomentować.
Nie w filmie a np. na przykładzie Romana Kluski widzieliśmy, jak urzędnik wchodzący w układ zamknięty z prokuratorem może zniszczyć przedsiębiorcę.
PSL zaproponował wprowadzenie urzędu rzecznika przedsiębiorców. Warto, aby Sejm się nad tym pochylił.
Władysław Kosiniak-Kamysz
Minister pracy i polityki społecznej