Władysław Frasyniuk wraz ze swoim przedstawicielem Piotrem Schrammem stawił się w komisariacie w podwrocławskiej Długołęce. Tam opozycjonista z czasów PRL usłyszał zarzuty przeszkadzania przebiegu niezakazanego zgromadzenia, którym była miesięcznica smoleńska zorganizowana 10 czerwca 2017 roku.
- Władysławowi Frasyniukowi został odczytany zarzut dotyczący artykułu 52 Kodeksu wykroczeń, czyli przepisu, który został sformułowany w związku nowymi regulacjami dotyczącymi cyklicznych wydarzeń - słowa mecenasa przytacza TVN24.
Sprawa jest prowadzona przez warszawską komendę policji, a w Długołęce ze względu na miejsce zamieszkania Frasyniuk został tylko przesłuchany. Frasyniuk nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara ograniczenia wolności lub grzywny.
10 czerwca wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie kilkadziesiąt osób zakłóciło obchody miesięcznicy smoleńskiej. Usiadło na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz przed Pałac Prezydencki. Policja usunęła kontrmanifestantów z trasy marszu, wśród nich był Władysław Frasyniuk.
ZOBACZ: Wałęsa podjął decyzję. To nie spodoba się Kaczyńskiemu