Teraz to policja sprawdzi czy Babinetz odpowiada za „spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym”. O wypadku nie ma mowy, bo choć poseł PiS wjechał w chłopców, biegły zakwalifikował ich obrażenia jako lekkie. – Chodziło o stłuczenia i zadrapania. Przy takiej opinii zdarzenie nie może być rozpatrywane w kategoriach wypadku drogowego – przekazał nam Piskozub.
Co teraz czeka posła? – Policja może uznać, że doszło do nieszczęśliwego wypadku i nikt nie ponosi za to winy. Może też uznać, że poseł naruszył przepisy o ruchu drogowym oraz skierować do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie. W takiej sytuacji sąd może nałożyć na polityka grzywnę. Oczywiście posłowi przysługuje immunitet, może jednak się go sam zrzec albo sejm może ten immunitet uchylić – mówi nam prof. Piotr Kruszyński (73 l.), karnista.
Na miejscu zdarzenia obowiązywało ograniczenie prędkości do 30 km/h. Z zeznań nastolatków wynika, że auto polityka straciło przyczepność na drodze, zjechało na drugi pas, uderzyło w idących poboczem i wpadło do rowu. – Kolega, który szedł pierwszy najmniej dostał, bo samochód lekko go drasnął. Drugi dostał w brzuch i bark. Ja szedłem ostatni i uderzył mnie zderzakiem w okolice kolana i łokcia – relacjonował nam 15-letni Kacper.
Poseł Babinetz nie chce komentować sprawy. – Ma uszkodzone dwa kręgi. Nie wiadomo, kiedy wróci do pracy – powiedziała „Super Expressowi” Elżbieta Kruk (59 l.) z PiS.
Postanowienie śledczych z 30 listopada jest nieprawomocne, rodziny chłopców mają tydzień na złożenie zażalenia.
Budujesz dom? Remontujesz mieszkanie? Sprawdź wszystkie promocje na Leroy Merlin promocje.