"Super Express":- Ile wyniosą straty spowodowane przez powódź?
Prof. Krzysztof Rybiński: - Jest zbyt wcześnie, by je oszacować. W tym momencie zmagamy się z drugą falą powodziową, a czeka nas jeszcze trzecia. Woda wciąż robi wiele szkód i minie trochę czasu, zanim spłynie do Bałtyku. Dziś można jedynie powiedzieć, że straty będą wielomiliardowe.
- Jaka kwota z budżetu zostanie przeznaczona na pomoc dla osób poszkodowanych przez powódź?
- Rząd już ogłosił, że część kosztów zostanie dla nich przeznaczona natychmiast. Natomiast pozostałe koszty na odbudowę infrastruktury będziemy na pewno ponosili przez kolejne lata. Budżet jest w stanie udźwignąć te wydatki. Na niwelowanie skutków powodzi, w tym przede wszystkim na transfery dla powodzian, rząd przeznaczył około 5 miliardów złotych.
Przed powodzią szacowano, że tegoroczny deficyt będzie niższy o 10 miliardów złotych od planowanego - głównie ze względu na szybszy wzrost gospodarczy oraz zysk z Narodowego Banku Polskiego, który zasili budżet kwotą 4 miliardów złotych. Te pieniądze miały docelowo zmniejszyć deficyt, a teraz zostaną przeznaczone na doraźną pomoc dla poszkodowanych. Budżet dysponuje również specjalną rezerwą na czarną godzinę. Nie obędzie się jednak bez pewnych trudności. W budżecie są ustawowo rozdzielone pewne środki i trudno je ruszyć bez zmiany tej ustawy.
- Prezes Prawa i Sprawiedliwości zaapelował do rządu o znowelizowanie budżetu, aby zwiększyć pomoc dla poszkodowanych. Powołuje się na przykład powodzi z 1997 r., gdy rząd zdecydował się na taki krok.
- Wtedy była zupełnie inna sytuacja prawna. Władze miały większe pole manewru. W tamtej konstytucji nie było obecnego zapisu o tym, że bank centralny nie może finansować deficytu budżetowego. Nie widzę jednak potrzeby nowelizowania budżetu. Ponieważ pomoc dla powodzian jest dziś najważniejsza, apelowałbym o szybkie przesunięcie w ramach istniejącego budżetu środków na ten cel.
Jeśli nie da się ominąć barier prawnych dla przekazania tych środków, wtedy nowelizacji nie da się uniknąć. Ale ta oznacza otwarcie puszki Pandory, bo korzystając z okazji politycy często załatwiają wtedy swoje interesy.
- Jak pan ocenia obecne działania rządu na polu usuwania skutków powodzi?
- Na razie rząd ogłosił ogólne kwoty pomocy dla powodzian i zalanych gmin, czas pokaże, na ile skutecznie te pieniądze zostaną wykorzystane. Mam natomiast wątpliwości, czy premier i ministrowie powinni biegać po wałach powodziowych i przeszkadzać w prowadzeniu akcji ratunkowej. Rolą dowódcy jest siedzieć w centrum dowodzenia, planować strategicznie całą operację, myśleć "do przodu", analizować przyszłe ryzyka itd. Jak na razie premier jest skuteczny w budowaniu swej popularności, bo dla powodzian pożytku z takich wizyt raczej nie ma.
- Ogłoszenie stanu klęski żywiołowej pewnie też nie byłoby mu na rękę...
- W świetle nadchodzących fal powodziowych nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z sytuacją klęski żywiołowej. Gdyby nie wybory prezydenckie, pewnie by ją ogłoszono. Ale wtedy sytuacja polityczna w kraju bardzo by się skomplikowała. W takich sytuacjach politycy najpierw myślą o popularności, a dopiero potem o potrzebujących pomocy. To smutne, ale tak jest w wielu krajach.
Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej ułatwiłoby prowadzenie akcji ratunkowej również od strony finansowej, ponieważ minister spraw wewnętrznych mógłby wydawać wiążące polecenia samorządom, a ponadto w takiej sytuacji nie stosuje się limitu długu publicznego do PKB w wysokości 50%. To pozwoliłoby na pozyskanie finansowania na odbudowę infrastruktury. Jednak z drugiej strony mogłoby utrudnić ograniczenie szybko rosnącego długu publicznego i lepiej by było, gdybyśmy poradzili sobie bez wprowadzania stanu klęski żywiołowej.
- Jak powódź wpłynie na polską gospodarkę?
- Powódź przede wszystkim niszczy majątek prywatny i państwowy. Stajemy się przez to uboższym społeczeństwem. Ale z drugiej strony powódź sprawia, że wzrasta liczba zamówień na odbudowę tej infrastruktury. To powinno na jakiś czas nieznacznie przyspieszyć wzrost gospodarczy. Jednak per saldo nie zrekompensuje nam to szkód wyrządzonych przez kataklizm.
Prof. Krzysztof Rybiński
Profesor Szkoły Głównej Handlowej, były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego