– Zapamiętam Piotra Nurowskiego jako wielkiego wizjonera. To był człowiek, którego stać było na bycie niekonwencjonalnym – mówi Szymon Ziółkowski. – Jako prezes PKOI mógł mieć różnego rodzaju pomysły na rozwój olimpizmu w Polsce, bo mówiąc kolokwialnie, potrafił znaleźć na to finansowanie – złoty medalista olimpijski z Sydney podkreśla, że Nurowski był człowiekiem mocno zakorzenionym w polskim biznesie i to budowało jego pozycję. Funkcję szefa PKOI pełnił społecznie, nie pobierając wynagrodzenia za swoją pracę.
– Ten człowiek był bezkompromisowy. Nie bał się wyzwań. PKOI pod jego skrzydłami był w pełni wolny i mógł realizować idee olimpijskie, o których tyle się mówi. Mam wrażenie, że teraz jest trochę inaczej – mówi Ziółkowski. Sportowiec przypomina też, że zmarły tragicznie prezes miał dar szybkiego i niewymuszonego skracania dystansu. – Znał wszystkich z imienia i nazwiska, a przecież w wiosce olimpijskiej była masa sportowców i działaczy. Wiedział z kim o czym porozmawiać – wspomina Szymon Ziółkowski.
– Gdy się go spotykało nie wiedząc kim jest, nie dawał odczuć, że rozmawia się z człowiekiem tego formatu. Taki normalny Piotrek – Ziółkowski nie ukrywa, że on i inni olimpijczycy wiele zawdzięczają zmarłemu. – Co mu strzeliło do głowy, dlaczego on tam leciał? Do teraz nie rozumiem... – kończy swoje wspomnienie mistrz olimpijski.
19 kwietnia 2010 Piotr Nurowski został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Pochowany w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj
Zobacz także: Nowa szansa dla lekkoatletów. Olimpijskie przepustki do końca czerwca