Witomiła Wołk-Jezierska: Rosja ma szansę się oczyścić

2011-07-15 4:00

Dopuszczenie przez Trybunał w Strasburgu skarg rodzin katyńskich ocenia córka zamordowanego przez NKWD oficera Wojska Polskiego

"Super Express": - Trybunał w Strasburgu uznał sześć skarg rodzin ofiar zbrodni katyńskiej, w tym również tę złożoną przez panią. To przełom w sprawie?

Witomiła Wołk-Jezierska: - To na pewno kluczowy, decydujący krok do ostatecznego zwycięstwa, jaki mam nadzieję nastąpi w październiku, gdy dojdzie do rozprawy w Trybunale. Liczyłam na taką decyzję. Byłoby fatalnie, gdyby Trybunał postąpił inaczej. Ale już od jakiegoś czasu mieliśmy sygnały, że sprawy idą w dobrym kierunku.

- Jaki wyrok zapadnie w październiku?

- Nie wiem, nie jestem prawnikiem, tylko plastykiem. Ale mecenas Ireneusz Kamiński, który jest ekspertem w procesach strasburskich, mówi, że jak sprawa zaszła w Trybunale już tak daleko, to musi zakończyć się pozytywnie dla strony skarżącej.

- Czego wraz z innymi rodzinami domaga się pani od Rosji?

- Przede wszystkim rehabilitacji prawnej wszystkich ofiar. Tego, by Rosja przyznała się oficjalnie przed całym światem, że dokonała bezprawnego mordu. Żądamy odtajnienia dokumentów śledztwa rosyjskiego prowadzonego przez czternaście lat - od 1990 do 2004 roku - żeby Polacy dowiedzieli się, do jakich dokumentów i wniosków Rosjanie doszli w jego trakcie.

- A samo śledztwo katyńskie zostanie wznowione?

- Chyba nie ma takiej potrzeby. Ono już zostało zamknięte. Przez cały okres śledztwa z pewnością żyło jeszcze wielu morderców, katów i ich współpracowników. Zakładając, że śledztwo było uczciwe - a można tak przypuszczać, bo prowadziła je prokuratura wojskowa - to na pewno dotarło do jakichś dokumentów, świadków, ukrytych listów, o których my w Polsce nic nie wiemy. Wciąż nie znamy list ukraińskiej i białoruskiej. Liczę na to, że to wszystko zostanie odtajnione pod nakazem Trybunału.

 

- Rosja nie będzie chciała wymigać się od wyroku Trybunału?

- Rosjanie mają świadomość, że my, rodziny katyńskie, nie odstąpimy od sprawy. Wprawdzie moje pokolenie już odchodzi, ale zostaną nasze dzieci, wnuki i oni też są gotowi skarżyć Rosję. Rosjanie stopniowo się do tej decyzji przygotowywali. Wskazuje na to choćby uchwała Dumy stwierdzająca, że mord katyński to zbrodnia stalinowskia. Wiedzą, że muszą się w końcu z tej zbrodni oczyścić. Najwyższy czas, by Rosja dojrzała do takiego oczyszczenia, a decyzja Trybunału to dla nich szansa, by to uczynić.

- Skąd ta pozytywna dla państwa decyzja Trybunału?

- Złożyło się na to kilka czynników. My jesteśmy tylko poszkodowani, możemy słać tylko skargi. Natomiast cały trud związany z działalnością prawną wziął na swe barki mecenas Kamiński i inni prawnicy. Choć on sam mówi, że to my wywieramy na niego tak duży wpływ, że bez nas nic by nie zdziałał. Ale to chyba taka kokieteria...

- Wiemy też, że za rodzinami wstawił się polski rząd.

- MSZ przygotował bardzo szczegółowe wystąpienie przed Trybunałem i jestem mu za to niezmiernie wdzięczna. Przez wiele lat żadna ekipa rządząca nie tylko nie wystąpiła wraz z nami w sprawie katyńskiej, ale nie otrzymaliśmy od niej nawet moralnego wsparcia. To że teraz rząd polski wystąpił przed Trybunałem jako tzw. strona trzecia, to jasny znak, że zależy mu na ostatecznym rozwiązaniu tego węzła gordyjskiego, jakim są zbrodnia i kłamstwo katyńskie.

- O prawdę na temat tej zbrodni walczy pani od 1997 roku. Przez te prawie piętnaście lat nie miała pani chwili zwątpienia?

- Miałam. Ale jako córka oficera zamordowanego w Katyniu zawsze traktowałam za swój obowiązek walkę o jego honor.

Witomiła Wołk-Jezierska

Córka oficera zamordowanego w Katyniu